Zwycięstwo na Dolnym Śląsku pozwoliło szczypiornistom ASPR-u utrzymać się w bezpiecznych rejonach tabeli. Aktualnie zespół z Zawadzkich z dorobkiem sześciu punktów plasuje się na ósmej pozycji pierwszoligowej tabeli grupy B. - Mecz Świdnicy był to jeden z najważniejszych meczów w tej rundzie. Mieliśmy nóż na gardle. Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że nie jest to tylko walka o punkty, ale również o losy klubu. Daliśmy z siebie 110%. Choć była chwila niemocy, kiedy świdniczanie odskoczyli na 4 bramki, lecz my nie odpuściliśmy nawet na chwile. W ostatnich minutach meczu pokazaliśmy prawdziwy charakter i zachowaliśmy zimną krew, co pomogło nam zdobyć jakże cenne 2 punkty - ocenia Łukasz Płonka.
Skrzydłowy, po długiej przerwie w grze spowodowaną poważną kontuzją, w trakcie obecnego sezonu przeniósł się z ekipy NMC Powen Zabrze do ASPR Zawadzkie. Jak zapewnia zadowolony jest z faktu, iż reprezentuje barwy właśnie tej drużyny, w której może rozwijać swoje umiejętności na parkiecie. - Myślę że przejście do ASPR-u było bardzo dobrym posunięciem. Chciałem grać i rozwijać się na parkietach 1 ligi. Wcześniej kontuzja pokrzyżowała mi plany. Wiedziałem, że w Zabrzu po kontuzji będzie bardzo ciężko powalczyć o miejsce w składzie. Kiedy już się wyleczyłem zacząłem szukać klubu. 1 liga rozpoczęła już wtedy rozgrywki i zaczynała 4 kolejkę. Każdy klub w miarę możliwości się powzmacniał i wiedziałem, że będzie problem znaleźć klub, który wziąłby zawodnika świeżo po kontuzji. Udało mi się jednak podpisać kontrakt z ASPR-em, który dał mi możliwość grania w 1 lidze - wyjaśnia.
Zawodnik jak mówi szybko zaaklimatyzował się w nowym środowisku. - Nie miałem problemu z aklimatyzacją w nowym zespole. Znałem się już z chłopakami wcześniej. Dawniej byłem nawet kibicem ASPR-u, ponieważ kilka sezonów temu grał w nim mój tata. Z niektórymi zawodnikami grałem już kiedyś w jednym zespole. Atmosfera w drużynie jest bardzo pozytywna. Wszyscy tworzymy tzw. "rodzinę" co jest bardzo istotne w każdym zespole - zaznacza.
Dzięki odpowiednio przebytej rehabilitacji szczypiornista szybko powrócił do pełnej dyspozycji i z dnia na dzień coraz pewniej czuje się na parkiecie. - Podczas rehabilitacji nie tylko pracowałem nad kontuzjowaną nogą, ale także nad wytrzymałością, siłą, koorynacją, celnością. Chciałem być jak najszybciej gotów do sezonu i nie mieć tzw. "tyłów". Bardzo szybko odzyskałem pewność na boisku. Na treningach daję z siebie 110% i myślę, że na parkiecie są tego efekty - kończy Łukasz Płonka.