Bez happy endu - relacja z meczu AZS AWF Biała Podlaska - KPR Ostrovia Ostrów Wlkp.

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Miało być upragnione pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, ale zawodnicy z Białej Podlaskiej muszą na nie poczekać jeszcze przez co najmniej tydzień. Bialczanie we własnej hali nie sprostali ekipie z Ostrowa Wielkopolskiego - przegrali różnicą zaledwie jednej bramki 28:29 i tym samym nadal zajmują ostatnie miejsce w pierwszoligowej tabeli w grupie B.

Akademicy jak do tej pory, z racji remontowanej hali, musieli rozgrywać swoje mecze na wyjazdach, z których udało im się przywieźć zaledwie jeden punkt (wywalczony w spotkaniu z opolską Gwardią). Tym bardziej więc, zarówno sami zawodnicy, jak ich kibice, mocno wierzyli, że zespół na własnym terenie przełamie tę niemoc. - Zagramy przed własną publicznością, w drużynie jest pełna mobilizacja i dlatego myślę, że jeżeli zrealizujemy przedmeczowe założenia, to powinniśmy w tym spotkaniu zwyciężyć - mówił jeszcze przed potyczką z Ostrovią, szkoleniowiec AZS-u Leszek Siejwa.

I rzeczywiście, mimo iż Biało - Zieloni pierwszy trening w "odświeżonej" hali odbyli zaledwie dzień przed meczem, to można powiedzieć, że w pierwszej połowie wyraźnie czuli oni atut własnego boiska. W pierwszych trzydziestu minutach, miejscowi gracze kontrolowali grę, prowadzili nawet czterema bramkami i prawie wszystko układało się tak, jak sobie to zaplanowali. - Niestety mieliśmy i słabsze chwile - relacjonował tuż po końcowym gwizdku kierownik drużyny, Wojciech Horeglad. - Nie wykorzystaliśmy dwóch kontr, poszły przechwyty i rywal nieco strat odrobił. Do przerwy mieliśmy jednak tę jedną bramkę w zapasie - dodał.

W drugiej odsłonie meczu, kibice zgromadzeni na trybunach nie mieli wielu powodów do zadowolenia. Podopieczni Leszka Siejwy zamiast grać swoją grę, podporządkowali się stylowi gry ekipy Ostrovii. Akademicy nie wykorzystywali dogodnych sytuacji (w tym m.in. dwa zmarnowane rzuty karne), z kolei goście z takich sytuacji potrafili błyskawicznie skorzystać i ich przewaga urosła do czterech oczek. Wprawdzie w końcówce udało się graczom AZS-u dojść zawodników prowadzonych przez Pawła Ruska na jedną bramkę, a na dziesięć sekund przed końcem "wyłuskać" od rywala piłkę, niemniej jednak nie udało im się już doprowadzić do remisu i upragnionego happy endu we własnej hali nie było.

AZS AWF Biała Podlaska - KPR Ostrovia Ostrów Wlkp. 28:29 (12:11)

AZS: Paczkowski, Pieczewski - Pezda 7, Nieswadba 5, Dębowczyk 4, Makaruk 4, Fryc 3, Kiryłow 3, Kożuchowski 2, Antolak, Kieruczenko, Wędrak.

Ostrovia: Adamczyk, Bystram - Jaszka 7, Krzywda 6, Dutkiewicz 5, Tomczak J. 5, Sobczak 3, Matiuk 2, Piosik 1, Jedwabny, Nowakowski, Śliwiński, Tomczak M., Wojciechowski.

Widzów: 290

Źródło artykułu: