Od dłuższego już czasu drużyna GSPR-u Gorzów Wielkopolski boryka się w problemami finansowymi i kadrowymi. W trakcie trwania sezonu z zespołu odeszło kilku zawodników, a poważnej, wykluczającej z gry na kilka miesięcy kontuzji doznał niekwestionowany lider gorzowian Filip Kliszczyk.
W sobotę podopieczni Henryka Rozmiarka przegrali na parkiecie w Mielcu, z tamtejszą drużyną Stali różnicą aż 16 bramek. - Można przegrać mecz po walce, jednak w drugiej połowie graliśmy bez wiary i ambicji. To jest czwarte spotkanie, w którym tracimy ponad 40 bramek - mówi Tomasz Jagła.
Szczypiorniści z Gorzowa zamykają stawkę ligowej tabeli po sezonie zasadniczym, z dorobkiem zaledwie 9 punktów. Teraz czeka ich rozpaczliwa walka o utrzymanie. Mimo bardzo trudnej sytuacji, zawodnik zapowiada, iż drużyna walczyć będzie do końca o każdy punkt. - Sytuacja jest beznadziejna. Teoretycznie można to jeszcze nadrobić, ale praktycznie nie mamy kim grać. Na pewno będziemy walczyć, aby chociaż u siebie zdobyć jeszcze jakieś punkty. Jednak cytując znany film nasze utrzymanie się w elicie to mission impossible - dodaje.