Puławskie Azoty wracają do gry

Czterema zwycięstwami ubiegły rok zwieńczyli szczypiorniści puławskich Azotów. Wiosenną część rywalizacji zespół Bogdana Kowalczyka rozpocznie od starcia z wiceliderem rozgrywek, Wisłą Orlen Płock.

Puławianie, po marnym początku sezonu, starannie budowali formę, do najwyższej dyspozycji dochodząc późną jesienią. Azoty pokonały kolejno Chrobrego, Piotrkowianina, gorzowski AZS i Nielbę, kończąc rok na czwartym miejscu w ligowej tabeli, tuż za plecami wicemistrza z Kwidzyna. - Co mieliśmy wygrać, wygraliśmy - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl szkoleniowiec puławskiego zespołu, Bogdan Kowalczyk. - Teraz mierzymy się już tylko i wyłącznie z przeciwnikami z górnej połówki tabeli, czekają nas bardzo ciężkie mecze. Będziemy musieli walczyć o każdą bramkę.

Już w najbliższy weekend Azoty zagrają na Orlen Arenie z Wisłą, a za tydzień do Puław zawita mistrz Polski z Kielc. Później zespół Kowalczyka czekają jeszcze wyjazdy do Olsztyna, Legnicy i Lubina, a na własnym parkiecie czwarty zespół ubiegłych rozgrywek zmierzy się ze Stalą i MMTS-em. Jesienią w starciach z tymi rywalami puławianom udało się wywalczyć siedem oczek - powtórzenie tego wyczynu powinno zapewnić Azotom godne miejsce na finiszu ligowej części rozgrywek i rozstawienie w pierwszej części fazy play-off, co otworzyłoby zespołowi drogę do walki o medale.

Maciej Stęczniewski jesienią był jednym z filarów puławskiego zespołu

Nastroje tonuje jednak Kowalczyk. - Trudno podchodzić do rundy z optymizmem, gdy dysponuje się ledwie dziesięcioma w pełni sprawnymi zawodnikami - martwi się doświadczony szkoleniowiec. Przez dwa tygodnie z chorobą zmagał się Dymitro Zinczuk, z powodu urazu dużą część okresu przygotowawczego stracili Maciej Stęczniewski i Artur Witkowski, w ostatnich dniach dziwna choroba dopadła Pawła Sieczkę. - Teraz się to już trochę wyprostowało - przyznaje Kowalczyk. - Wrócili Zinczuk i Stęczniewski, Artur też już z nami trenuje. To jednak trochę za późno.

Kłopoty z liczebnością kadry w okresie przygotowawczym stają się w Puławach tradycją. Latem trener także miał ogromne kłopoty ze skompletowaniem sensownego składu, co odbiło się na wrześniowych wynikach zespołu. - Te pięć tygodni przygotować nie mogę określić jako w pełni udane - nie kryje Kowalczyk. Plan nie został zrealizowany także ze względu na niewielką liczbę meczów sparingowych, jakie rozegrali puławianie. Azoty na początku stycznia ograły w stolicy Politechniką, a następnie trzema porażkami zwieńczyły występ w Dzierżoniowie. Nie wypaliły za to mecze z Jurandem i Piotrkowianinem.

Trener Kowalczyk na formę Grzegorza Gowina narzekać nie może

Po otwierającej okres przygotowawczy konfrontacji z AZS PW Kowalczyk martwił się, czy aby forma nie nawiedziła jego zespołu przedwcześnie. Obawy okazały się płonne. - Dyspozycja tych zawodników, którzy trenowali cały czas, jest niezła - cieszy się 64-letni szkoleniowiec, wskazując przede wszystkim na zacną postawę Grzegorza Gowina i Wojciecha Zydronia. A i to nie wszystko. - Duże postępy na środku rozegrania zrobił Oleg Siemionov, w dobrej formie są Mateusz Kus i Dmitrij Afanasjev - zaznacza Kowalczyk. Weryfikacja już w sobotę w Płocku.

Komentarze (0)