Po spotkaniu Marcin Lijewski został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu reprezentacji Polski. - Myślę, że to było trochę na wyrost - powiedział widocznie speszony zawodnik. - Było kilku zawodników, którzy równie dobrze się spisali. Ja dostałem nagrodę chyba za to, że grałem w Trójmieście, w Wybrzeżu Gdańsk i zostałem uhonorowany. Bardzo się cieszę, jednak w grach zespołowych nie powinno się wyróżniać jednego zawodnika - dodał Lijewski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Polacy grali ze Słowakami, czyli z jednymi z rywali w rozgrywkach grupowych na Mistrzostwach Świata, a mimo to grali pierwszym składem. Czy za bardzo się nie odkryli? - Czy ja wiem? Mamy swój cykl przygotowań, a oni swój. Nasze mecze są ogólnie dostępne, każdy może je obejrzeć, więc nie ma co się ukrywać - zauważył szczerze szczypiornista.
Jak się grało Lijewskiemu z powrotem w Trójmieście? - Grało się super. Hala była wypełniona po brzegi, atmosfera była fajna i cieszę się, że coś takiego widzę - przyznał wyraźnie zadowolony zawodnik, który - jak chodzą słuchy - może kiedyś wrócić do reaktywowanego niedawno Wybrzeża Gdańsk. - Bardzo bym chciał, ale na razie jest to jeszcze amatorskie. Powoli ten klub idzie jednak w dobrą stronę i zobaczymy co będzie za rok - zastanawia się Marcin Lijewski.
Wkrótce rozpocznie się światowy czempionat w Szwecji. Czym te mistrzostwa mogą się różnić od tych, które miały miejsce w ostatnich latach? - Wszędzie jest walka, zaangażowanie. Gra toczy się o kwalifikacje olimpijskie. Wszystko w światowej piłce ręcznej idzie do przodu. Trendy są takie, że nie można lekceważyć żadnego przeciwnika. My mamy w grupie Argentynę i Chile i szczerze mówiąc nie wiem za dużo o tych drużynach, ale nie stać nas na chwile nieuwagi - powiedział zawodnik HSV Hamburg.
Jak długo jeszcze kibice będą mieli szansę oglądać Marcina Lijewskiego na światowych parkietach? - Sport to moje życie i dopóki będę przydatny, to na pewno będę to robił. Nie będę odbierał sobie tego, co mnie cieszy - zakończył Lijewski.