Szokujący remis w Portimao - relacja z meczu Portugalia - Polska

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<i> - Nie liczą się rozmiary zwycięstwa, liczą się punkty. Po to jedziemy do Portugalii</i> - mówił przed niedzielnym meczem selekcjoner reprezentacji Polski, Bogdan Wenta. Planu wykonać się nie udało, a jedno oczko biało-czerwoni uratowali szaleńczym zrywem w ostatnich minutach.

Polscy zawodnicy przed spotkaniem jak jeden mąż ostrzegali przed lekceważeniem egzotycznego przeciwnika - Mariusz Jurkiewicz wskazywał na agresywną strefę 3-2-1, o dużym potencjale Portugalczyków przekonywał także Sławomir Szmal. W niedzielę w Portimao biało-czerwoni od pierwszych minut robili wszystko, by rywale uwierzyli w ich przedmeczowe przewidywania. Raz po raz mylili się w ataku, katastrofalnie grała formacja defensywna. Polacy nie podnosili rąk, co chwila byli spóźnieni, nic więc dziwnego, że w pierwszej połowie Szmal odbił tylko cztery rzuty.

Po drugiej stronie boiska Polacy raz po raz obijali Costę Figueirę, trzy z rzędu czyste sytuacje ze skrzydła zmarnował Patryk Kuchczyński. Niewiele lepiej prezentował się jego zmiennik Robert Orzechowski, w 29. minucie nie wykorzystał prostego kontrataku. Rozochoceni Portugalczycy spróbowali nawet w pewnym momencie efektownej wrzutki, ta zuchwała próba zakończyła się jednak niepowodzeniem. Pod koniec pierwszej części spotkania ciężar gry wziął na siebie Michał Jurecki, rzucił dwie bramki z drugiej linii, do szatni Polacy schodzili jednak przegrywając 12:17.

Po przerwie obraz gry zmienił się niewiele. Podopieczni Matsa Olssona z dużą łatwością przedzierali się przez polską defensywę, rzucali bramki ze skrzydła, z koła, z drugiej linii. Biało-czerwoni z kolei kompletnie nie mogli znaleźć recepty na rewelacyjnego Figueirę (w sumie odbił 17 rzutów), z przodu grali, nieuważnie, brakowało dokładności. Ożywienie do polskiej gry wniosło dopiero wejście Tomasza Rosińskiego, za jego sprawą podopieczni Bogdana Wenty rozpoczęli szaleńczą pogoń za wynikiem.

Blisko remisu było już w 55. minucie, czystą sytuację ponownie zmarnował jednak Jurkiewicz. Trzy kolejne bramki rzucili rywale i wydawało się, że komplet punktów zostanie w Portimao. Szaleńczy zryw polskiej husarii pod dowództwem Rosińskiego sprawił jednak, że Portugalczyków udało się dogonić - w ostatnich minutach trafiali już tylko biało-czerwoni, a na 27:27 ze skrzydła rzucił Mateusz Jachlewski. Goście mieli jeszcze piłkę, na ostatni rzut zabrakło jednak godnego konceptu i spotkanie ostatecznie zakończyło się sensacyjnym podziałem punktów.

Portugalia - Polska 27:27 (17:12)

Polska: Piotr Wyszomirski, Sławomir Szmal - Bartłomiej Jaszka 1, Patryk Kuchczyński 3, Grzegorz Tkaczyk, Bartosz Jurecki 5, Mariusz Jurasik, Michał Jurecki 4, Piotr Grabarczyk, Tomasz Tłuczyński 3, Mariusz Jurkiewicz 1, Marcin Lijewski 1, Tomasz Rosiński 4, Robert Orzechowski 1, Artur Siódmiak 2, Mateusz Jachlewski 2.

Najwięcej bramek dla Portugalii: Pedro Solha 10, Carlos Carneiro 6.

Sędziowali: Jens Carl Nielsen i Peter Lorentzen (obaj Dania).

Źródło artykułu: