Mecz błędów - relacja z meczu AZS AWF Gorzów Wlkp. - Nielba Wągrowiec

Zarówno piłkarze ręczni jak i kibice obu drużyn w sobotę stworzyli w gorzowskiej hali niezwykle emocjonujące widowisko. AZS AWF Gorzów Wlkp. po ciężkim i twardym meczu odniósł pierwsze zwycięstwo na własnym parkiecie.

Już w pierwszej minucie goście z Wągrowca przekonali się, że niezwykle ciężko będzie im wywalczyć choćby jeden punkt w Gorzowie Wielkopolskim. Dwoma świetnymi interwencjami popisał się bramkarz AZS-u Luchien Zwiers, jego koledzy z pola nie pomylili się w ataku i już półtorej minuty po gwizdku gorzowianie prowadzili 3:0. Pierwszą bramkę dla gości zdobył bardzo znany gorzowskim kibicom Andrzej Wasilek. Wychowanek gorzowskiego klubu trafił do Wągrowca przed tygodniem i już zdążył znaleźć uznanie w oczach trenera. - Fajnie zagrać na starych śmieciach. Chciałem udowodnić zarówno sobie jak i kibicom, że potrafię rozgrywać dobre mecze - mówił Wasilek.

W 7. minucie AZS prowadził już 5:1. Piłkarze z Gorzowa mogli dołożyć kolejną bramkę, lecz dobrą interwencją podczas rzutu karnego popisał się Adrian Konczewski. Był to przysłowiowy znak do odrabiania strat. W międzyczasie z boiska na dwie minuty usunięty został Robert Fogler, co sprawiło, iż goście mieli znacznie więcej miejsca na boisku. W 11 minucie po bramce Łukasz Białaszka wągrowczanie doprowadzili do remisu 5:5.

Pierwsza połowa to istna sinusoida gry obu ekip. Żadna z drużyn nie potrafiła utrzymać równego poziomu i rytmu gry. Po 23 minutach gorzowski AZS ponownie prowadził czterema bramkami 12:8, by kilka minut później wygrywać już tylko 13:12. - Dzisiejsza piłka ręczna charakteryzuje się dużą fazowością gry. Zaczęliśmy bardzo dobrze wygrywając czterema bramkami, mogliśmy dorzucić, lecz przeciwnik szybko nas doszedł. To jest bardzo częste - mówił po meczu Paweł Kaniowski. Ostatecznie wynik pierwszej połowy ustalił fenomenalnie dysponowany tego dnia Uladzimir Khuzeyeu, a jego drużyna prowadziła 14:12.

Po przerwie podopieczni trenera Gienadyja Kamielina rzucili się do odrabiania strat. Już po dwóch minutach za sprawą skrzydłowego Oleksii Shychkowa doprowadzili do remisu 14:14. Jednak jak przystało na falowy mecz AZS szybko odskoczył na trzy bramki. Duża w tym zasługa Mateusza Krzyżanowskiego, który w dwóch akcjach wypracował rzut karny (zamieniony na bramkę), wysłał przeciwnika na ławkę kar i sam zdobył jednego gola.

W 52 minucie Akademicy z Gorzowa po bramce Pawła Kaniowskiego prowadzili już 26:20 i mogłoby się wydawać, że nić nie odbierze im zwycięstwa. Gorzowianie zbyt wcześnie poczuli smak zwycięstwa. Na dwie minuty przed końcem golkipera gospodarzy pokonał Kamil Sadowski, a na tablicy świetlnej widniał wynik 27:26. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak gorzowianie, którzy dołożyli dwa trafienia i ostatecznie wygrali 29:26. - W końcówce bramka, którą na czasie rzucił Filip Kliszczyk podcięła nam skrzydła - skomentował jeden z piłkarzy Nielby.

Niewątpliwym bohaterem sobotniego spotkania został Uladzimir Khuzeyeu. Białorusin nie zawiódł drużyny w najważniejszych momentach, a na swoim koncie zanotował aż 12 trafień. Na słowa uznania zasługują także kibicie obu drużyn, którzy w gorzowskiej hali z całych sił dopingowali swoich piłkarzy. Wreszcie na trybunach można było usłyszeć prawdziwych kibiców, a nie uczestników spektaklu teatralnego, na którym wymagana jest cisza.

AZS AWF Gorzów Wlkp. - Nielba Wągrowiec 29:26 (14:12)

AZS AWF Gorzów Wlkp.: Kiepulski, Zwiers - Khuzeyeu 12, Kliszczyk 5, Gumiński 3, Jagła 2, Kaniowski 2, Fogler 2, Bosy 1, Misiaczyk 1, Krzyżanowski 1.

Kary: 5 x 2 minuty.

Nielba Wągrowiec: Kubiszewski, Konczewski - Przysiek 7, Sadowski 6, Wasilek 4, Shychkov 3, Świerad 2, Białaszek 2, Przybylski 2.

Kary:

Sędziowie: Kupiec i Zubek.

Widzów: 700 (w tym ok. 30 gości)

Komentarze (0)