- Nie możemy pozwolić sobie na kolejną stratę punktów. Musimy wygrać ten mecz by trzymać kontakt z resztą zespołów - mówił przed meczem trener Dariusz Molski. Zaczęło się całkiem nieźle zarówno w obronie jak i ataku. AZS pierwszą bramkę stracił dopiero po pięciu minutach. Gorzowianie grając w przewadze przeprowadzi podręcznikową akcję do skrzydła, którą wykończył Jakub Tomczak, a jego drużyna prowadziła 3:1.
W kolejnych minutach gry trwała twarda i zażarta walka. Świadczyć może o tym spora liczba rzutów karnych wykonywanych po obu stronach boiska. Gospodarze nie potrafili powiększyć swojego prowadzenia, a goście utrzymywali kontakt z rywalem. Dopiero w 18 minucie po bramce Władimira Huziejewa AZS wyszedł na czterobramkowe prowadzenie. Głogowianie nie pozostali jednak dłużni. Bardzo szybko odrobili dwie bramki, a trener Molski nie czekając długo poprosił o czas dla swojej drużyny.
Po krótkiej przerwie wszystko wróciło do normy. Gospodarze dorzucili kolejne dwie bramki, zmuszając szkoleniowca Chrobrego do wzięcia czasu na żądanie. Nie poprawił on jednak sytuacji gości. W 24 minucie dobrą interwencją popisał się bramkarz AZS-u Luchien Zwiers, a chwilę później Białorusin Huziejew popisał się efektowną "wrzutką" do Wojciecha Gumińskiego. Na tablicy świetlnej widniał wynik 15:10. Na tym skończyły się popisy Akademików. Gorzowianie grając w przewadze mogli odskoczyć na sześć bramek, jednak rywal tego dnia w osłabieniu radził sobie całkiem dobrze. - Gospodarze prawdopodobnie trochę nas zlekceważyli grając w przewadze. My na treningach ćwiczymy zagrania w osłabieniu - mówił po meczu Mateusz Płaczek. Faktycznie głogowianie grając w sześciu nie stracili bramki, a zdobyli dwie. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 17:14.
Druga część gry zapowiadał się niezwykle emocjonująco. Już po pięciu minutach zawrzało. Karę dwóch minut otrzymał Sebastian Różański. Z decyzją arbitrów nie mógł pogodzić się trener Tadeusz Jednoróg za co został upomniany żółtą kartką. Jego podopieczni zachowali jednak zimną krew i już trzy minuty później za sprawą Płaczka doprowadzili do remisu 20:20.
Gorzowianie potrafili ponownie odskoczyć na dwie bramki, jednak po kilku chwilach goście ponownie doprowadzali do remisu. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do 53 minuty, gdy głogowianie dopięli swego wychodząc na prowadzenie 20:21.Bramkę na przełamanie szybkim kontratakiem zdobył Marek Świtała. Minutę później jedno trafienie dołożył Maciej Ścigaj i mogło się wydawać, iż goście wywiozą z Gorzowa Wlkp. dwa punkty. - W końcówce prowadziliśmy już dwoma bramkami. Gdyby nie gorąca głowa jednego z moich chłopaków, którego nazwiska nie będę wymieniał to byśmy dowieźli zwycięstwo o końca - skomentował szkoleniowiec Chrobrego.
W końcówce sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Gospodarze natychmiast rzucili się do odrabiania strat. W 55 minucie odblokował się Robert Fogler, a minutę później jego zespół prowadził już 31:30. Emocje sięgnęły zenitu dziesięć sekund przed końcem spotkania. Głogowianie perfekcyjnie rozprowadzili akcję do skrzydła, a bramkę na wagę remisu zdobył Ireneusz Żak. Gospodarze próbowali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę jednak faul Ścigaja pokrzyżował im plany. Głogowski rozgrywający został ukarany czerwoną kartką, a dwie sekundy nie wystarczyły do zmiany wyniku.
Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów. Gorzowianie po dobrej pierwszej połowie nie potrafili wykorzystać swojej przewagi. Krótka ławka rezerwowych oraz zbyt indywidualna gra sprawiły, że AZS nadal nie odniósł pierwszego zwycięstwa we własnej hali. Goście zapewne są zadowoleni z jednego wyjazdowego punktu, jednak przy odrobinie szczęścia mogli odnieść zwycięstwo. - Można powiedzieć, że z wygranego meczu zrobił się przegrany, który zremisowaliśmy - powiedział jeden z zawodników chrobrego.
AZS AWF Gorzów Wlkp. - Chrobry Głogów 32:32 (17:14)
AZS AWF Gorzów Wlkp.: Kiepulski, Zwiers - Gumiński 12, Khuzeyeu 5, Tomczak 5, Kliszczyk 3, Misiaczyk 2, Bosy 2, Fogler 2, Krzyżanowski 1.
Kary: 4 x 2 minuty.
Chrobry Głogów: Szczęsy, Stachera - Piętak 6, Różański 6, Mochocki 4, Ścigaj 4, Świtała 3, Wysokiński 2, Płaczek 3, Żak 2, Bednarek 1, Łucak 1.
Kary: 8 x 2 minuty / Maciej Ścigaj czerwona kartka.
Sędziowie: Włodzimierz Chmielecki (Kwidzyn) i Mirosław Majchrowski (Gdańsk).
Widzów: 400 (w tym 13 gości).