- Azoty były zdecydowanie lepszym zespołem - nie ma wątpliwości szkoleniowiec AZS-u, Dariusz Molski. Gorzowianie popełnili w sobotę mnóstwo błędów indywidualnych, byli też bardzo nieskuteczni. - Przeciwnik to bezbłędnie wykorzystał - przyznaje Molski. - Teraz przed nami długa podróż i dużo czasu na przemyślenia. Nie możemy się zdołować. Doskonale znamy swoją wartość. Walczymy o zwycięstwo w każdym meczu, dziś jednak niektórzy prowadzili swoją grę i było to dla nas zabójcze.
Rozczarowania postawą swojego zespołu nie kryje także... Bogdan Kowalczyk. - Popełniliśmy mnóstwo błędów taktycznych, za dużo było w naszych poczynaniach nerwowości - nie ukrywa szkoleniowiec puławskich Azotów. - Mieliśmy nóż na gardle, a to był mecz walki - przyznaje. - Cieszę się przede wszystkim z wyniku i dobrej dyspozycji fizycznej moich graczy. Duży wpływ na poprawę naszej gry miał powrót Zinczuka, którego zabrakło w pierwszych meczach. Powoli zmierzamy we właściwym kierunku.
Obaj trenerzy zgodnie przyznają także, że w tym sezonie liga jest niezwykle wyrównana i dziesięć zespołów - wyjąwszy Vive i Wisłę - prezentuje bliźniaczy poziom. - O wyniku meczu niejednokrotnie decydować będą detale, dyspozycja dnia - nie ukrywa Molski. - Dziesięć zespołów prezentuje porównywalną klasę. Nie wiadomo, kto zajmie miejsce trzecie, a kto dwunaste - wtóruje mu Kowalczyk. - Walka będzie trwała do końca i wszystko może się zdarzyć. Każdego można ograć - kończy Molski.