Nasza siła tkwi w kolektywie - rozmowa z Maciejem Reichelem, zawodnikiem Sokoła Kościerzyna

Drugie miejsce na koniec sezonu zasadniczego w grupie A I ligi pozwoliło piłkarzom ręcznym Sokoła Kościerzyna walczyć o prawo gry w ekstraklasie. W barażu zespół prowadzony przez trenera Stankiewicza zmierzył się z Miedzią Legnica. W dwumeczu lepszy okazał się team z Dolnego Śląska, który po wygraniu batalii z Chrobrym Głogów awansował do ekstraklasy. - Pierwszy mecz strasznie podciął nam skrzydła - uważa Maciej Reichel, który ze 145 bramkami został najskuteczniejszym zawodnikiem grupy A. - Wiedzieliśmy, że różnicę 10 bramek będzie bardzo ciężko odrobić - dodaje nasz rozmówca.

Piotr Wiśniewski: 145 bramek w sezonie zasadniczym plus osiem w barażowych spotkaniach z Miedzią Legnicą nie wystarczyło. Sokół Kościerzyna w przyszłym sezonie nie zagra w ekstraklasie.

Maciej Reichel: Taki jest sport. Raz się wygrywa, a raz przegrywa. Miedź wygrała zasłużenie. Gratuluję i życzę powodzenia w ekstraklasie.

W dwumeczu z legnicką Siódemką przegraliście wyraźnie. O wszystkim tak naprawdę przesądził pierwszy mecz, przegrany różnicą dziesięciu bramek. W rewanżu było już nieco lepiej, gdyż zdołaliście zremisować. Jak z pańskiej perspektywy wyglądały oba spotkania?

- Do Legnicy trafiliśmy 45 minut przed samym meczem, praktycznie prosto z busa weszliśmy na parkiet. Przeciwnik wykorzystał naszą słabość. W pierwszych minutach meczu uzyskał znaczną przewagę i prowadzenia już nie oddał. Z kolei w rewanżu chcieliśmy udowodnić, iż stać nas na dobrą grę w piłkę ręczną i zatrzeć złe wrażenie po przegranej.

Czy była szansa na pokonanie Miedzi czy może na tą chwilę ekstraklasa to dla Sokoła zbyt wysokie progi?

- Uważam, że szansa była tylko pierwszy mecz strasznie podciął nam skrzydła. Wiedzieliśmy, że różnicę 10 bramek będzie bardzo ciężko odrobić. Chętnie rozegrałbym te mecze jeszcze raz.

Czego więc zabrakło?

- Na pewno kontuzjowanego naszego pierwszego bramkarza Grzegorza Sybigi, który jest ważnym elementem naszej obrony oraz bardzo doświadczonym zawodnikiem, jak również skrzydłowego Adama Lisiewicza. W pełnym składzie kadrowym wyniki meczów mogłyby być zupełnie inne. Należy dodać, że trener Miedzi Legnica odrobił zadanie domowe i świetnie przygotował swój zespół taktycznie.

Dla pana był to udany sezon. Wszak został pan najskuteczniejszym zawodnikiem I ligi w grupie A. Pojawiły się już może jakieś propozycje z mocniejszych klubów?

- Tak pojawiły się, lecz na dzień dzisiejszy nadal będę bronił barw Sokoła.

Sądząc po liczbie straconych bramek, można by stwierdzić, iż gra obronna była waszą mocną stroną. Wszak w 22 meczach straciliście 554 bramki, najmniej spośród wszystkich zespołów grających w grupie A.

- Tak można powiedzieć. Graliśmy dobrze w defensywie. Jak powszechnie wiadomo mecze wygrywa się obroną, a w ataku zawsze coś wpadnie.

W czym tkwiła siła zespołu, a jakie z kolei dostrzegł pan słabe punkty drużyny?

- Nasza siła na pewno tkwi w kolektywie, poczynając od kierownika, trenera a na każdym zawodniku kończąc. Mamy wspaniałą atmosferę i bardzo dużą radość sprawia nam wspólne wygrywanie meczów. O słabych punktach nie będę mówił, żeby za dużo nie zdradzać rywalom.

Wysoką pozycję w tabeli zawdzięczacie dobrej postawie na własnym parkiecie. Rywalom udało się urwać "oczko" tylko raz, a było to w pojedynku z AZS AWF Gorzów Wielkopolski.

- Chcemy, aby nasza hala była twierdzą nie do zdobycia oraz dostarczać kibicom wiele pozytywnych emocji. Wracając do pierwszego meczu z AZS Gorzów Wielkopolski nie powinniśmy tego meczu zremisować prowadząc już 6 bramkami.

No właśnie a propos tego zespołu. Czy był on w waszym zasięgu? W końcowej rywalizacji okazał się lepszy o tylko, czy aż trzy punkty?

- Jak najbardziej tak. Pierwszy mecz zremisowaliśmy na własne życzenie, drugą wyjazdową konfrontację przegraliśmy jedną bramką, gdzie w końcówce była realna szansa na zmianę wyniku meczu. Oprócz tego zdarzyła nam się wpadka w Gryfinie gdzie przegraliśmy, co nie powinno mieć miejsca.

- Myśli pan, ze wasi rywale poradzą sobie w najwyższej klasie rozgrywkowej? Mowa tu o AZS Gorzów, jak i Miedzi Legnica.

- Ciężko powiedzieć. Beniaminkowi zawsze jest trudno. Z tego, co mi wiadomo Miedź dokonała dobrych transferów i zapewne ma większe szanse utrzymać się w ekstraklasie niż AZS AWF Gorzów Wielkopolski. A że beniaminek potrafi walczyć i zwyciężać pokazała nam w zeszłym sezonie Nielba Wągrowiec.

Jak wygląda organizacja w kościerskim klubie. Czy w razie ewentualnego awansu klub sprostałby wymogom, jakie niesie ze sobą gra w PGNiG Superlidze?

- Na pewno bardzo dużo musiałoby się zmienić. Zaangażować więcej osób do pracy przy klubie, pozyskać sponsorów i oczywiście wzmocnić kadrę zawodniczą. Burmistrz naszego miasta zapewnił nas, że w razie ewentualnego awansu na pewno wystartujemy w najwyższej klasie rozgrywek w kraju.

Najlepszy mecz w pana wykonaniu?

- Każdy mecz jest najlepszy, jeżeli wygrywa drużyna a na koncie Sokoła dopisywane są 2 punkty.

Jakie cele stawiacie sobie w przyszłym sezonie. Zamierzacie walczyć o awans do PGNiG Superligi Mężczyzn?

- Z pewnością będziemy walczyć w każdym meczu o komplet punktów. Wiemy też, że żaden zespół za darmo meczu nie odda, a co z tego wyniknie pokaże czas.

Źródło artykułu: