Związek Piłki Ręcznej w Polsce poinformował we wtorek o zakończeniu współpracy z dotychczasowym selekcjonerem reprezentacji Polski mężczyzn - Marcinem Lijewskim. Decyzja, podjęta przez prezesa ZPRP Sławomira Szmala po konsultacjach z Radą Trenerów, została zatwierdzona przez Zarząd ZPRP 24 lutego 2025 roku. Po zwolnieniu Lijewski udzielił obszernego wywiadu "Przeglądowi Sportowemu", w którym odniósł się do najgłośniejszych wydarzeń ze swojej kadencji, w tym sprawy Kamila Syprzaka.
Marcin Lijewski po raz pierwszy tak otwarcie skomentował sytuację z obrotowym, który w trakcie mistrzostw świata opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski. W najnowszej rozmowie były selekcjoner wyjawił, jak wyglądały kulisy całej sytuacji i jakie były konsekwencje decyzji zawodnika.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
Przypomnijmy, że podczas turnieju Syprzak, powołując się na wcześniejsze ustalenia z trenerem, zdecydował się na powrót do PSG w celu kontynuowania leczenia urazu. Według zawodnika miał na to zgodę, jednak Lijewski twierdzi inaczej. - Coś takiego, żeby zawodnik w trakcie turnieju chciał opuścić drużynę, nie zdarzyło się nigdy wcześniej, ani gdy sam grałem, ani w pracy trenera - przyznał. Były selekcjoner podkreślił też, że poprosił o opinię dyrektora sportowego, który przesłał mu regulamin. Zgodnie z nim, Lijewski nałożył na Syprzaka karę.
Sztab reprezentacji przeprowadził badania, które nie wykazały konieczności "natychmiastowych działań, zabiegów chirurgicznych czy hospitalizacji". Mimo to Lijewski deklarował gotowość do kompromisu. - Powiedziałem mu, że nie będzie grać, jeśli nie chce i nie może, ale chodzi o to, żeby był razem z drużyną także w tej trudnej mentalnie części turnieju - zaznaczył. Ostatecznie, mimo braku zgody, Syprzak opuścił kadrę, co spotkało się z negatywną reakcją reszty drużyny.
- "Sypa" po meczu z Kuwejtem, po kolacji przed całą drużyną i sztabem potwierdził, że zgody na wyjazd od sztabu nie dostał, ale mimo to postanowił wyjechać. Spotkało się to z negatywną oceną kolegów z drużyny, co mu zresztą kapitan przekazał - wyjawił Lijewski.
Kamil Syprzak również przedstawił swoją wersję wydarzeń. Miało to miejsce na początku lutego, podczas rozmowy z "Faktem". - Trener obiecał mi, że po meczu będę mógł wyjechać, na potwierdzenie czego mam SMS od niego. (...) Jestem ogólnie bardzo zawiedziony Marcinem Lijewskim, bo znamy się długo i wydawało mi się, że mamy dobre relacje. Nie spodziewałem się nigdy, że nakręci taką falę hejtu w moją stronę - mówił wtedy obrotowy.
Na te słowa były selekcjoner zareagował w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym" sporym zaskoczeniem. - Ja nakręciłem na niego falę hejtu?! (dłuższe milczenie) Przecież to nie ja wyjechałem ze zgrupowania. Było mi bardzo przykro. Podobnie jak jego kolegom z drużyny, a najbardziej przykro było sztabowi medycznemu, który poświęcał mu dużo czasu - odparł Marcin Lijewski.
Były selekcjoner nie ukrywa, że rozstanie z reprezentacją było dla niego trudnym momentem. Jak przyznał, podczas wtorkowej rozmowy prezes oficjalnie poinformował go o zakończeniu współpracy. Mimo trudnej sytuacji obie strony zachowały profesjonalizm, a rozstanie odbyło się w normalnej atmosferze, bez wzajemnych pretensji czy konfliktów. Lijewski podkreślił, że nadal pozostaje w dobrych relacjach z prezesem. Czy czegoś żałuje i coś by zmienił? Z perspektywy czasu zabrałby na MŚ 2025 prawego rozgrywającego - Andrzeja Widomskiego.