W ostatnim czasie w mediach zrobiło się głośno na temat przyszłości Andreasa Wolffa. Niemiecki bramkarz dołączył do Industrii Kielce w 2019 roku i od samego początku jest jednym z najważniejszych zawodników.
Tymczasem niemiecki "Bild" przekazał, że 33-latek zamierza wrócić do ojczyzny i właśnie tam ma spędzić kolejny sezon. Zdaniem dziennika doszło już nawet do wstępnego porozumienia ws. kontraktu z SC Magdeburgiem.
Jedyną opcją, by transfer nie doszedł do skutku, miała by być cena zaporowa postawiona przez kielczan. Doniesienia te były mocno zaskakujące, bowiem kontrakt bramkarza z mistrzem Polski obowiązuje aż do 2028 roku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kompromitacja gwiazdora. Ten sport nie jest dla niego
Z tego powodu Radio Kielce postanowiło skontaktować się z Industrią. I w rozmowie ze wspomnianym źródłem dyrektor sportowy Michał Jurecki odniósł się do informacji, która ukazała się w niemieckich mediach.
- Nikt z Magdeburga ani z żadnego innego klubu nie kontaktował się z nami w sprawie Andreasa. Nie prowadzimy żadnych negocjacji. To jakaś plotka - powiedział były legendarny szczypiornista.
Tym samym na ten moment nie ma tematu odejścia Wolffa z kieleckiej drużyny. Natomiast SC Magdeburg, rywal Industrii w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a także jej pogromca w finale elitarnych rozgrywek w poprzednim sezonie, musi szukać bramkarza. Ich podstawowy, a mianowicie Szwajcar Nikola Portner, jest podejrzewany o zażycie zakazanych substancji, przez co grozi mu czteroletnie zawieszenie.
Przeczytaj także:
Długo wyczekiwana wygrana Piotrkowianina. Nie styl był dla nich najważniejszy