- To był koszmar. Na początku trzy razy biliśmy w słupek, dwa razy w poprzeczkę i było po zawodach - wspomina na łamach Przeglądu Sportowego Tomasz Rosiński, który w tamtym meczu zdobył 6 bramek. - Gospodarze trafiali wszystko. Nie znaleźliśmy sposobu, by ich zatrzymać. W dziesiątej minucie przegrywaliśmy 2:8. Zeszło z nas powietrze, każdy chciał, by mecz jak najszybciej się zakończył. A rywale nie mieli dość, łoili nam skórę do końca - dodał szczypiornista.
Tamto spotkania pamięta również szkoleniowiec Chambery, Philippe Gardent. - Zagraliśmy świetne zawody, szybko położyliśmy przeciwnika na łopatki. Ale dziś nikt już o tym meczu nie pamięta. Nie ma sensu wracać do tamtej historii. Tym bardziej, że Vive Targi to zupełnie inny zespół niż wtedy - zauważył francuski trener.