Mecz w Kaliszu był ostatnim spotkaniem w PGNiG Superlidze w tym sezonie. Zawodnicy Energi MKS walczyli o powiększenie przewagi nad strefą spadkową, natomiast Torus Wybrzeże chciało się umocnić na bardzo dobrej, piątej pozycji. Tabela jest na tyle wąska, że zespół z Gdańska miał tylko dwa punkty przewagi nad dziewiątą drużyną w tabeli.
Mecz zaczął się bardzo dobrze dla kaliszan, którzy bardzo łatwo zdobywali bramki. Gdy w 7. minucie spotkania ze skrzydła trafił Mateusz Góralski, było już 5:2. Dużo zmieniła czerwona kartka, którą ukarany został Michał Drej po rzucie z rzutu karnego w twarz Miłosza Wałacha. Trener Energi MKS-u zdejmował do ataku Krzysztofa Szczecinę, a goście wykorzystywali to i rzucali do pustej bramki. Mateusz Kosmala doprowadził w ten sposób do wyrównania.
Dobre wejście miał też Rafał Stępień, po którego dwóch bramkach z rzędu w 18. minucie goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 10:9. Później jednak solidniej na boisku prezentowali się gospodarze, którzy ponownie wyszli na prowadzenie. Mecz był bardzo wyrównany i wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem. W niekonwencjonalny sposób rzut wolny bezpośredni już po końcowej syrenie wykonał Konrad Pilitowski, który rzutem przy ziemi zaskoczył gdańską obronę i Miłosza Wałacha, dzięki czemu do przerwy było 16:15.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
Drugą połowę bardzo dobrze zaczęło Torus Wybrzeże. Już po 17 sekundach bramkę wyrównującą rzucił Mateusz Jachlewski, który w krótkim czasie czterokrotnie pokonywał Jana Hrdlickę. Goście byli bardzo skuteczni, zdobywali bramki po dobrej grze w obronie i wyczynach w bramce Kornela Poźniaka i gdy trafił Patryk Pieczonka, w ciągu pięciu minut to gdańszczanie prowadzili 20:17.
Goście się jednak nie położyli na boisku i szybko wrócili do gry. Kaliszanie w 47. minucie mogli już doprowadzić do wyrównania, jednak stracili piłkę w ataku pozycyjnym i kontrę wykorzystał skutecznie Stępień. Torus Wybrzeże znów zaczęło robić "swoje" i gdy na 9 minut przed końcem trafił Jakub Będzikowski, na tablicy wyników widniał już rezultat 23:26. Paweł Noch poprosił o czas.
Przewaga gości wzrosła do czterech bramek i co prawda gra Torus Wybrzeża w ataku "siadła", jednak w bramce niesamowite rzeczy wyczyniał Kornel Poźniak, który bronił niesamowite piłki. Na 1,5 minuty przed końcem bramkę kontaktową, na 26:28 rzucił najskuteczniejszy w meczu Jędrzej Zieniewicz, ale na ławkę kar za faul usiadł Gracjan Wróbel. Grając w przewadze bramkę rzucił Stępień i kaliszanie już nawet się nie spieszyli. Ostatnią piłkę obronił jeszcze Poźniak. Torus Wybrzeże wygrało 29:26 i umocniło się na 5. miejscu w tabeli.
Energa MKS Kalisz - Torus Wybrzeże Gdańsk 26:29 (16:15)
Energa MKS: Szczecina (1/8 - 13%), Hrdlicka (10/30 - 33% - Zieniewicz 7, Góralski 5, Wróbel 4, Kużdeba 3, Krępa 2, K.Pilitowski 2, Kus 1, Drej 1, Adamczyk 1, M.Pilitowski, Pedryc, Bekisz.
Karne: 5/7.
Kary: 8 min. (Drej 2 min. - cz.k., Adamczyk 4 min., Bekisz 2 min.).
Torus Wybrzeże: Wałach (5/21 - 24%), Poźniak (9/19 - 47%) - Jachlewski 5, Stępień 5, Kosmala 4, Pieczonka 3, Papaj 3, Papina 2, Woźniak 2, Będzikowski 2, Zmavc 1, Tomczak 1, Powarzyński 1 oraz Milicević,
Karne: 1/2.
Kary: 8 min. (Zmavc 6 min. - cz.k., Milicević 2 min.).