Lublinianki, podobnie jak KPR, rozegrały dwa spotkania we własnej hali. Wicemistrzynie polski na inaugurację sezonu wygrały z Eurobud JKS Jarosław 30:24, a następnie odprawiły z kwitkiem ukraińskiego beniaminka PGNiG Superligi Galiczankę Lwów 31:23.
Zwłaszcza ta druga wiktoria wydaje się być bardziej cenna, bo odniesiona nad rywalem, który niejako z konieczności został dołączony do rozgrywek w Polsce i do startu sezonu pozostawał pewną niewiadomą. Zwycięstwo nad lwowiankami nie powinno jednak uśpić czujności wicemistrzyń kraju przed czwartkowym spotkaniem z KPR-em.
- Czeka nas niełatwy mecz. Na pewno nie wolno ich lekceważyć. Wiemy jak grają - to zespół stawiający na szybką grę, kontry i szybkie wznowienia gry ze środka. Musimy się na to przygotować - mówi trenerka Monika Marzec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Andrejczyk na wakacjach. Wybrała nietypowy kierunek
- Wyjdziemy dodatkowo zmotywowane, bo w zeszłym sezonie urwały nam
punkty. Zrobimy wszystko, żeby pokazać, że to był wypadek przy pracy - dodaje rozgrywająca lublinianek Dominika Więckowska.
Ostatnio zawodniczki MKS-u FunFloor nie miały dobrej passy w meczach z kobierzyczankami. Przypomnijmy, że w kwietniu w odstępie dwóch tygodni podopieczne trenerki Majdzińskiej, wyeliminowały lublinianki z finału pucharu Polski, a następnie zdobyły komplet punktów w meczu ligowym, czym przyczyniły się do braku mistrzowskiego tytułu dla utytułowanych rywalek.
Warto dodać, że te spotkania zakończyły się wygraną KPR-u różnicą jednej bramki, a w obu przypadkach ich cichą bohaterką była Vitoria Macedo. Brazylijka, najpierw rzucając celnie bezpośrednio z rzutu wolnego po końcowej syrenie, zapewniła triumf pucharowy, a w starciu ligowym również była autorką decydującego trafienia.
Historia ostatnich pojedynków na linii Lublin-Kobierzyce jest z resztą dosyć ciekawa. Wystarczy zauważyć, że w ostatnich trzech sezonach, aż siedem z jedenastu zakończyło się zaledwie jednobramkową różnicą na korzyć którejś z drużyn. - Mecze z Kobierkami zawsze są zacięte. Myślę, że tym razem też tak będzie, ale mam nadzieję, że będziemy superdysponowane i zdobędziemy komplet punktów - potwierdza Romana Roszak z MKS-u.
Za lubliniankami przemawiać będzie atut własnej hali, choć wspomniane już kwietniowe mecze pokazały, że w tej rywalizacji nie jest to solidny handikap. - Na pewno liczymy na naszych kibiców. Oni nam bardzo pomagają. Pierwsze trzy mecze rozgrywamy we własnej hali. To ważny przywilej. Łatwiej wejść w sezon ze wsparciem naszego ósmego zawodnika. Myślę, że nasi kibice, podobnie jak my, się rozkręcają i z meczu na mecz będzie ich coraz więcej. Bardzo na to liczymy - przekonuje Daria Szynkaruk.
Spotkanie MKS FunFloor Lublin - KPR Gminy Kobierzyce odbędzie się w czwartek (22 września) o godzinie 16:45. Transmisję z meczu przeprowadzi na swojej antenie TVP Sport.
Zobacz także:
Wybrano zawodniczkę tygodnia PGNiG Superligi Kobiet -->
Utalentowana polska skrzydłowa wraca do gry -->