Ogromne emocje w meczu o trzecie miejsce Ligi Mistrzów. Potrzebne były rzuty karne

PAP/EPA / ULRICH HUFNAGEL / Na zdjęciu: Mykola Bilyk
PAP/EPA / ULRICH HUFNAGEL / Na zdjęciu: Mykola Bilyk

Nerwowo było w starciu THW Kiel z Telekomem Veszprem w spotkaniu o 3. miejsce Ligi Mistrzów. Zwycięzcę wyłoniła dopiero seria rzutów karnych - ostatecznie Niemcy wygrali 37:35 i cieszyli się z brązowych medali.

W tym artykule dowiesz się o:

- Żadna z drużyn tak naprawdę nie chce grać tego meczu. Będziemy się jednak starali wyjść na to spotkanie z podniesionymi głowami. Brak awansu do finału boli, ale będziemy walczyli do końca sezonu. Musimy spróbować - mówił po półfinałowej porażce z Barcą trener THW Kiel, Filip Jicha.

Kilończycy przyjechali na Final Four osłabieni - w składzie zabrakło Hendrika Pekelera i Sandera Sagosena. Niemcy byli jednak mocno zmotywowani, by wywieźć z Lanxess Areny korzystny wynik. W sobotę wieczorem ich marzenia jednak prysły - szczypiorniści THW schodzili z boiska ogromnie rozczarowani, Barca okazała się lepsza i nie pozostawiła Zebrom złudzeń. - Zrobimy wszystko, by sprawić, żeby nasi kibice byli z nas dumni. To dla nich będziemy chcieli wygrać mecz o trzecie miejsce - stwierdził Niclas Ekberg.

Rywalami kilończyków w walce o brązowe medale byli gracze z Veszprem. Dla Węgrów porażka z Łomżą Vive Kielce była jeszcze bardziej bolesna, Telekom to w końcu jedyna ekipa spośród wszystkich biorących udział w F4, która dotychczas nie zdobyła trofeum. Madziarzy marzyli, że w tym roku to się zmieni, a siódemka przyniesie im szczęście - bo po raz siódmy znaleźli się w gronie czterech najlepszych zespołów w Europie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!

Początek pojedynku był bardzo wyrównany, obie drużyny błyskawicznie pokazały, że chociaż to nie jest spotkanie, w którym obie chciały wystąpić, to będą walczyć do końca. Przez dłuższy czas na boisku trwało prawdziwe przeciąganie liny - starcie toczyło się systemem bramka za bramkę.

W końcówce pierwszej części meczu do gry włączył się jednak Rodrigo Corrales - kilka jego cennych obron sprawiło, że zespół z Veszprem mógł złapać trochę oddechu w ataku. Węgrzy natychmiast to wykorzystali, dwa trafienia z rzędu zdobył Jorge Maqueda i przewaga Madziarów urosła do trzech oczek.

Drugą połowę Madziarzy rozpoczęli od prowadzenia czterema bramkami i taka też różnica utrzymywała się przez ponad kwadrans. Gdy wydawało się, że wspierani przez trzy tysiące kibiców szczypiorniści z Veszprem pewnie zmierzają do zwycięstwa, kilończycy zaczęli coraz mocniej naciskać. Mocno uaktywnił się Patrick Wiencek, ważne trafienia zdobył Sven Ehrig i nagle to Niemcy mieli przewagę jednego gola.

Gdy Niklas Landin na cztery minuty przed syreną obronił rzut karny wykonywany przez Petara Nenadicia, hala zadrżała w posadach. Ostatnie minuty były niezwykle emocjonujące, zimną krew w na linii siódmego metra dwukrotnie zachował Ekberg. Węgrzy jednak wytrzymali wojnę nerwów - w ostatnie sekundzie starcia rzut karny wykorzystał Kentin Mahe.

O medalach miała rozstrzygnąć seria rzutów karnych. W trakcie meczu kilończycy wykorzystali trzy z czterech podyktowanych rzutów, natomiast szczypiorniści z Veszprem zaledwie dwa z pięciu.

W dogrywce to się powtórzyło. Landin obronił trzy rzuty Węgrów i to THW cieszyło się ze zwycięstwa.

Liga Mistrzów, mecz o 3. miejsce:

THW Kiel - Telekom Veszprem 37:35 (34:34, 14:18), k. 3:1 

Czytaj też:
Mistrzowie Polski mocno skoncentrowani na celu. "Wykonaliśmy dopiero połowę planu"
Gwiazdozbiór rywalem Łomży Vive. O trofeum kielczanie zagrają z Barcą

Źródło artykułu: