Łomża Vive gotowa na triumf w Final Four. "Wiemy, co nas czeka"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev

Przed szczypiornistami Łomży Vive Kielce ostatni akord sezonu. Żółto-biało-niebiescy zagrają w weekend w Final Four Ligi Mistrzów - najbardziej prestiżowy turniej w rozgrywkach klubowych na świecie.

Droga kielczan do Kolonii była w tym sezonie niezwykle trudna, jednak poradzili sobie z wszystkimi wybojami z precyzją godną prawdziwych mistrzów. Gracze Tałanta Dujszebajewa trafili do najtrudniejszej grupy w historii rozgrywek, a jednak zakończyli ją na pierwszej pozycji. Dwukrotnie pokonali szczypiornistów z Barcelony, byli lepsi też od zawodników z Paryża, Veszprem, Porto i Flensburga. W ćwierćfinale odprawili Montpellier HB.

Po takim sezonie nie ma wątpliwości, że żółto-biało-niebiescy jadą do Lanxess Areny po triumf. Ostatni raz w Final Four kielczanie zagrali w 2019 roku - wtedy w półfinale ulegli Telekomowi Veszprem. Teraz czas na rewanż - Łomżę Vive Kielce znów czeka przeprawa z Węgrami.

- Poprzednim razem nie byliśmy na wycieczce, każdy, po wyeliminowaniu PSG, wierzył w końcowe zwycięstwo. Brakowało nam jednak doświadczenia, dla wielu z nas był to pierwszy tak duży turniej. Teraz jest inaczej, trochę już pograliśmy, doskonale wiemy, co to Final4. Wiemy, co nas czeka. Musimy skupić się i pokazać nasz najwyższy poziom - mówił kielecki obrotowy Artsiom Karalek podczas konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!

- Trzy lata temu nie mieliśmy swojego dnia. Różnicę zrobiła bramka, nie wykorzystaliśmy tez zbyt wielu sytuacji. Mam nadzieję, że teraz będzie odwrotnie. Naszym głównym celem jest zwycięstwo z Telekomem Veszprem - twierdzi Alex Dujshebaev.

Nad Węgrami ciąży ogromna presja - ambicje w klubie są ogromne, co roku do drużyny dołączają wielkie gwiazdy, a jednak w klubowej gablocie wciąż brakuje najcenniejszego trofeum. Można napisać, że tym razem szczypiorniści z Veszprem będą zmotywowani jak nigdy, ale prawda jest taka, że oni zawsze przyjeżdżają do Kolonii ekstremalnie skoncentrowani. Na parkiecie nie potrafią tego jednak udowodnić.

To jednak piekielnie mocny zespół i kielczanie muszą być niezwykle czujni. - To jedna z najlepszych drużyn na świecie, pokazali to w fazie pucharowej. Prezentują bardzo wysoki poziom, potrafią narzucić swoje bardzo szybkie tempo. Lubią biegać do kontrataków, często idą na wysoki wynik, bo wiedzą, że rywalom ciężko jest utrzymać taki rytm - charakteryzuje przeciwników kapitan Łomży Vive Kielce.

Jak więc zagrać, by pokonać Węgrów? - Chciałbym, abyśmy wzięli coś ze swoich najlepszych spotkań. Najważniejsza będzie obrona. Jeśli będziemy się w niej dobrze czuć, to będziemy mieć możliwość biegania do kontrataków i zdobywania łatwych bramek. To klucz. Jesteśmy młodą drużyną, która umie wytrzymywać intensywne tempo  - twierdzi Hiszpan.
Dujshebaev jest jedną z trzech osób w drużynie, która zna smak zwycięstwa w Lidze Mistrzów (triumf na koncie mają też Karacić i Paczkowski oraz trenerzy Tałant Dujszebajew i Krzysztof Lijewski). Rozgrywający doskonale wie, jak impreza wygląda od środka, czego trzeba się spodziewać. - Ciężko opisać ten turniej w kilku słowach. Na pewno towarzyszy mu bardzo dużo emocji. Kluczowe w tym wszystkim jest utrzymanie zimnej głowy. W trakcie spotkań jest dużo krytycznych momentów, nawet przy wyższym prowadzeniu trzeba trzymać koncentrację do końca - uważa Hiszpan.

Półfinałowe stracie Łomży Vive Kielce z Telekomem Veszprem odbędzie się 18 czerwca (sobota) o godzinie 15:15. W drugim półfinale tego samego dnia niemieckie THW Kiel zagra z broniącą tytułu Barceloną - mecz o godzinie 18:00.
Czytaj też:
Lewandowski nagrał specjalny film. Tak wspiera polski klub
Orlen Wisła Płock złożyła wniosek o "dziką kartę"

Źródło artykułu: