W tym artykule dowiesz się o:
[b]
#Piatek in conferenza: "Da piccolo ero un fan del Milan. Orgoglioso di essere qui. Sono pronto"
— MilanNews.it (@MilanNewsit) 24 stycznia 2019
Nella foto l'attaccante polacco a 11 anni... pic.twitter.com/6uqEoeC7iM
"Byłem niezłym urwisem" [/b]
- W podstawówce i na początku gimnazjum byłem niezłym urwisem. Uczyć się nigdy nie lubiłem, do głowy przychodziły zazwyczaj głupie pomysły - opowiadał Krzysztof Piątek o swoim dzieciństwie na łamach WP Sportowe Fakty. Elwira Chamczyńska, dyrektor szkoły sportowej w Dzierżoniowie, zapytana przez nas o oceny młodego Il Pistolero tylko się uśmiechnęła i mówiła: - Krzysiek bardzo kochał piłkę.
Na zajęcia Piątek musiał wstawać już o szóstej. Do szkoły dojeżdżał z rodzinnej Niemczy. Od najmłodszych lat był zorientowany na piłkę, chodził do gimnazjum sportowego, w którym miał sześć godzin wf-u tygodniowo. Ważną rolę odegrał również ojciec, Władysław, który pilnował, żeby syn nie opuszczał treningów w Lechii Dzierżoniów.
Z małej Niemczanki Krzyśka wyciągnął Andrzej Bolisęga. - Czasem Krzysiek nie chciał iść na boisko, a tata kazał. To była kluczowa osoba w rozwoju - opowiadał pierwszy trener młodego Piątka z Lechii.
Z boisk w Niecieczy do Genui
W 2013 roku KGHM Zagłębie Lubin wyciągnęło Piątka z dzierżoniowskiej Lechii. W ekstraklasie zadebiutował już w maju 2014, potem Miedziowi spadli do I ligi i wrócili do niej w 2015 roku. Wtedy napastnik miał już mocną pozycję w zespole i grał regularnie. W następnym sezonie rozegrał dla Zagłębia kilka spotkań i wykupiła go Cracovia.
Piątek był pierwszym wyborem już za kadencji Jacka Zielińskiego, jednak jeszcze więcej zawdzięcza Michałowi Probierzowi. Były szkoleniowiec Jagiellonii nie bał się mocnych słów pod adresem zawodnika, nawet na konferencjach prasowych.
- Skoro rozmowy indywidualne nie pomagają, to może pomoże wypowiedź publiczna. Wiele razy rozmawiałem z nim na temat jego zachowania, a to ciągle się nie zmienia. Nie wypada, by kapitan zespołu i zawodnik, który chce coś osiągnąć, co chwilę machał rękoma i miał o wszystko pretensje. Jeśli chce wskoczyć na wyższy poziom to musi się zmienić - apelował Probierz do Piątka.
W sezonie 2017/2018 został najlepszym polskim strzelcem w ekstraklasie. Zdobył 21 bramek, mniej tylko od Carlitosa i Igor Angulo. Ale to on spodobał się Enrico Preziosiemu, właścicielowi Genoi.
"La Gazzetta dello Sport"? To jakiś lokalny dziennik
- Nikt na mnie nie czekał. Zresztą, tłumów się nie spodziewałem. Podczas testów medycznych w klinice klubu kilka osób się zorientowało, że przyjechał chyba ktoś nowy - wspominał Piątek swoje pierwsze dni w Genoi.
Polak odpalił na samym starcie. Zdobył cztery bramki w pierwszym meczu sezonu w Pucharze Włoch. Dobrą formę podtrzymał w Serie A i ani się obejrzał, a miał już kilkanaście goli w lidze. Piątkiem zaczęły interesować się wszystkie włoskie media.
- Niedawno zgłosiła się "La Gazzetta dello Sport". Udzieliłem jednego z pierwszych wywiadów we Włoszech i szczerze przyznam: myślałem, że to jakaś lokalna, mała gazetka - wspominał z uśmiechem.
Potem okazało się, że przez kilkanaście dni nie schodził z pierwszej strony największego dziennika sportowego we Włoszech. Takiej serii nie miał dotąd nawet Cristiano Ronaldo. Wszystko przez sagę z transferem do AC Milan. Rossoneri pod koniec stycznia kupili Piątka za 35 mln euro - to rekord jeśli chodzi o polskich zawodników.
W Mediolanie Piątek jest gwiazdą. Kibice robią rewolwery, komentatorzy krzyczą "Pio! Pio!", a piłkarz ma w mieście nawet własny mural. Wokół Polaka działacze będą budować skład Milanu na przyszły sezon.
Gwiazda reprezentacji
Krzysztof Piątek nie był gwiazdą młodzieżowych reprezentacji. W kadrze U-20 rozegrał kilka spotkań i kilkanaście dla U-21. Z reprezentacją Marcina Dorny zagrał na ME U-21 w 2017 roku, ale był tylko zmiennikiem.
W dorosłej reprezentacji napastnik debiutował, kiedy we Włoszech był już gwiazdą. Pierwszy występ u Jerzego Brzęczka zaliczył w towarzyskim starciu z Irlandią. Potem grał w Lidze Narodów i eliminacjach do ME 2020. W sześciu meczach zdobył cztery bramki.
W meczach Biało-Czerwonych gra najczęściej u boku Roberta Lewandowskiego. - Podpatrywałem go jeszcze grając w Zagłębiu Lubin w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. Później oglądałem każdy jego mecz w Borussii Dortmund. To, jak się ustawiał na boisku, starałem się później naśladować. Zawsze imponował mi grą tyłem do bramki - mówił Piątek. Dziś obaj są kolegami i na zgrupowaniach wymieniają się doświadczeniami i metodami treningowymi.
Na salonach u Armaniego
W Mediolanie przed Polakiem otworzył się wielki świat. AC Milan to ogromny klub i marka, którą kochają miliony kibiców na całym świecie. Na jego cześć holenderski artysta, Kamp Seedorf, na jednej z ulic w mieście namalował mural.
Z Piątkiem zdjęcie chcą zrobić sobie tysiące kibiców, wśród nich nawet wicepremier Włoch Matteo Salvini. Seryjnie strzelane gole przybliżyły zawodnika nawet do Giorgio Armaniego. Znany projektant zaprosił go w lutym na jego pokaz podczas mediolańskiego Fashion Week.
Pomyśleć, że rok wcześniej Piątka nie skojarzyliby turyści na krakowskim rynku.
Żona
Ten rok był szalony dla wychowanka Lechii Dzierżoniów. Z polskich boisk przeniósł się do Serie A, gdzie został wielką gwiazdą. W kilka miesięcy Genoa zrobiła się dla Piątka za mała i przeniósł się do Milanu. W końcu też zadebiutował w dorosłej kadrze, a za kadencji Brzęczka jest skuteczniejszy nawet od Lewandowskiego.
Zawodnik postawił również na zmiany w życiu prywatnym i wziął ślub. Na początku czerwca Piątek poślubił Paulinę Procyk, którą poznał, gdy grał jeszcze w Lubinie.
- Ja bez auta, bez niczego. Prawa jazdy też nie miałem. Podchodziłem do tego ze spokojem. "Jest czas, zrobi się, spokojnie". Można w końcu zamówić taksówkę, wsiąść w autobus, albo Paulina po mnie przyjedzie. Aż w końcu powiedziała: do roboty. Przycisnęła mnie. Dzięki niej dużo nad sobą pracuję. Zmotywowała mnie też, żebym zaczął się uczyć języka angielskiego. Powiedziała: w piłce wszystko szybko się dzieje, możesz wyjechać z Polski i będziesz się musiał dogadać. I miała rację: teraz to się bardzo przydaje - opowiadał o swojej wybrance.