W tym artykule dowiesz się o:
Nie wytrzymał Łukasz Madej?
Zadyma rozpoczęła się już po gwizdku i w zasadzie nie wiadomo dlaczego. Na pewno popchnięty przy aucie był Łukasz Madej i najwidoczniej nie wytrzymał. Za chwilę szarpały się już dwie drużyny. Już końcowe minuty były nerwowe, Śląsk Wrocław przegrywał jednym golem, napierał, ale do remisu nie zdołał doprowadzić.
Zadyma na całego
Krewki był na pewno obrońca z Gliwic Hebert. Mocno aktywni Aleksandar Kovacević i wspomniany Łukasz Madej. Również Michal Papadopulos coś energicznie tłumaczył a to sędziemu, a to rywalom. Trener Jan Urban na gorąco po meczu nie wiedział o co chodziło. - Nie wiem, komu pierwszemu puściły nerwy. Szymon Marciniak widział sytuację i zobaczymy, co napisze w protokole.
Będą kary?
Szkoleniowiec Śląska nie chciał również mówić, czy będą jakieś kary. - Muszę na spokojnie zobaczyć tę sytuację po zakończeniu spotkania, na razie trudno cokolwiek mi powiedzieć o ewentualnych karach - komentował.
Hebert przeprosił
Również szkoleniowiec Piasta Gliwice Dariusz Wdowczyk nie chciał wdawać się w szczegóły, kto zaczął zadymę. Przyznał jednak, że skruchę w szatni wyraził Hebert. - Nie wiem o co poszło w sytuacji po ostatnim gwizdku. Nie było na ten temat rozmowy. Hebert tylko przeprosił za kartkę. Będziemy musieli sobie radzić bez niego. Brazylijczyk za całe zdarzenie zobaczył bowiem czerwoną kartkę.
Szymon Marciniak rozdawał kartki
Nie tylko Brazylijczyk zobaczył czerwoną kartkę. To samo spotkało Łukasza Madeja. Jako że to były bezpośrednie kartki to obu piłkarzy czeka teraz przynajmniej dwumeczowe zawieszenie.