La Liga: mecz sezonu w Sevilli

Choć w bieżącym sezonie nie brakowało świetnych spotkań, to warto było czekać do 6 listopada na widowisko, które zagwarantowali nam piłkarze Sevilli i Barcelony. Zapraszamy na podsumowanie 11. kolejki La Liga Santander.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński

Co u największych?

Lider tabeli z Bernabeu zgodnie z planem pokonał na własnym boisku CD Leganes 3:0 (2:0). Gospodarze nie zachwycili, jednak nie było takiej potrzeby. Wystarczyły dwa przebłyski będącego w wysokiej formie Garetha Bale'a, który dwa razy wpisał się na listę strzelców. W drugiej połowie do siatki trafił też Alvaro Morata. Zakuć, zaliczyć, zapomnieć. Egzamin zdany.

Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie nad Malagą pisaliśmy, że Atletico wróciło na właściwe tory, choć kibiców powinny martwić stracone dwa gole. W sobotę na Anoeta Jan Oblak znów musiał dwa razy wyciągać piłkę z siatki, a że skuteczność zatracili nagle Antoine Griezmann i Yannick Ferreira-Carrasco, ekipa Simeone doznała bolesnej porażki 0:2. W ostatnich latach Real Sociedad regularnie odbierał u siebie punkty największym, więc trudno mówić o sensacji. Diego Simeone ma jednak o czym myśleć.

Najtrudniejsze zadanie w ostatni weekend miała FC Barcelona, która udała się na gorący teren do Andaluzji. Sevilla pokazała w niedzielny wieczór wszystko, za co kochają ją kibice z Ramon Sanchez Pizjuan. Agresywność w obronie, szybkość i rozmach w ataku. Po golu Vitolo gospodarze mieli leniwie grającą Barcę na widelcu, jednak ostatecznie nie zdobyli nawet punktu. Na swój najwyższy poziom, nieosiągalny dla 11 rywali, wskoczył bowiem Leo Messi. 

Więcej o spotkaniu na kolejnej karcie.

Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Kto wygra najbliższe derby Madrytu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
Inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)