W tym artykule dowiesz się o:
W ostatnich dwóch latach nie mieliśmy większych niespodzianek na etapie 1/8 finału Ligi Mistrzów. Wcześniej zdarzały się jednak dwumecze, w których faworyci na papierze, nie potrafili udowodnić swojej wyższości nad przeciwnikiem na murawie.
[ad=rectangle]
Rywalizacja w 1/8 finału rozpoczęła się od sezonu 2003/2004. Wcześniej przez 4 lata obowiązywały 2 fazy grupowe, a rozgrywki pucharowe rozpoczynały się od ćwierćfinałów. Od tego momentu minęło już 11 edycji, w których nie brakowało większych i mniejszych niespodzianek na przełomie lutego i marca.
Przedstawiamy 6 dwumeczów 1/8 finału Ligi Mistrzów, w których kibice byli świadkami największych sensacji!
6. Pierwsza dotkliwa porażka Messiego
Sezon 2006/2007
FC Barcelona - Liverpool FC 1:2 (1:1) 1:0 - Deco 14' 1:1 - Bellamy 43' 1:2 - Riise 74'
Liverpool FC - FC Barcelona 0:1 (0:0) 0:1 - Gudjohnsen 75'
Do sezonu 2006/2007 FC Barcelona przystępowała jako tryumfator Primera Division i Ligi Mistrzów po wygranym finale z Arsenalem Londyn. Również w kolejnej edycji Duma Katalonii była jednym z głównych faworytów do wywalczenia tytułu najlepszej ekipy w Europie. Na przeszkodzie graczom Franka Rijkaarda stanął jednak Liverpool.
Dwumecz rozpoczął się planowo dla Blaugrany - miejscowych na prowadzenie wyprowadził po celnej główce Deco. Później nie popisał się jednak Victor Valdes, który najpierw wpadł z piłką do bramki po strzale Craiga Bellamy'ego, a następnie jego niezdecydowanie i złe zachowanie defensorów wykorzystał John Arne Riise. Pierwsza od 13. meczów porażka gospodarzy na Camp Nou stała się faktem.
W rewanżu niesieni dopingiem The Reds od początku nastawili się na ataki, a Barcę 2-krotnie ratowała poprzeczka. Dopiero na kwadrans przed końcem meczu sygnał do ataku dał Eidur Gudjohnsen, ale ani Ronaldinho ani zaledwie 19-letni Lionel Messi nie zdołali po raz drugi pokonać Pepe Reiny. Dla Argentyńczyka, który sezon wcześniej stał się już pełnoprawnym graczem pierwszej drużyny, była to pierwsza znacząca porażka w klubowej karierze.
Ostatecznie Liverpool zdołał awansować do finału rozgrywek, ale tam przegrał z AC Milan 1:2.
5. Mourinho rusza na podbój Europy
Sezon 2003/2004
FC Porto - Manchester United 2:1 (1:1) 0:1 - Fortune 14' 1:1 - McCarthy 29' 2:1 - McCarthy 78'
Manchester United - FC Porto 1:1 (1:0) 1:0 - Scholes 32' 1:1 - Costinha 90'
Po wygraniu mistrzostwa Portugalii i Pucharu UEFA wielki bój o najważniejsze europejskie trofeum rozpoczął Jose Mourinho, który na początku 2004 roku po raz pierwszy mógł przywitać się przed spotkaniem z Alexem Fergusonem. FC Porto w grupowej fazie uznało wyższość tylko Realu Madryt, a w 1/8 finału wylosowało kolejnego faworyta do końcowego tryumfu - Manchester United.
Czerwone Diabły przez pierwszą rundę przeszli ekspresowo, notując 5 zwycięstw, w których nie stracili ani jednej bramki. Niektórzy kibice już myśleli o ćwierćfinale, szczególnie że po kwadransie wyjazdowego meczu ze Smokami i golu Quintona Fortune'a, ich pupile prowadzili 1:0. Gospodarze zdołali jednak odpowiedzieć z nawiązką, a dublet ustrzelił Benny McCarthy.
Gol zdobyty na wyjeździe dalej stawiał w lepszej sytuacji Manchester United. Dodatkowo na Old Trafford wynik po strzale głową otworzył Paul Scholes. Rudowłosy pomocnik powinien jeszcze przed przerwą mieć drugiego gola na koncie, ale fatalny błąd popełnił sędzia liniowy, który w bramkowej sytuacji niesłusznie podniósł chorągiewkę.
W spotkaniu mylił się jednak nie tylko sędzia. W 90 minucie, gdy czerwona strona Manchesteru szykowała się do świętowania, rzut wolny z 25 metrów wykonał McCarthy, stosunkowo prostą piłkę odbił przed siebie Tim Howard, a z prezentu skorzystał Costinha, doprowadzając do "zwycięskiego" remisu. Ostatecznie FC Porto sięgnęło po Ligę Mistrzów, a Mourinho już mógł szykować się do pracy w Chelsea Londyn.
4. Piękny cypryjski sen
Sezon 2011/2012
Olympique Lyon - APOEL Nikozja 1:0 (0:0) 1:0 - Lacazette 58'
APOEL Nikozja - Olympique Lyon 1:0 (1:0), rzuty karne: 4:3 1:0 - Manduca 9'
W sierpniu 2011 roku na przeszkodzie Wisły Kraków w awansie do Ligi Mistrzów stanął APOEL Nikozja. Cypryjczycy niespodziewanie nie poprzestali na fazie grupowej, a awansowali aż do ćwierćfinału rozgrywek, stając się największą rewelacją rozgrywek. Podopieczni Ivana Jovanovicia już w stosunkowo prostej grupie byli skazywani na pożarcie, a tymczasem do fazy pucharowej wyszli z pierwszego miejsca.
W 1/8 finału trafili na zawodzący w Ligue 1, Olympique Lyon. Dla Les Gones awans w Lidze Mistrzów miał być rekompensatą za miejsce w środku ligowej stawki, a wylosowany rywal wydawał się być idealny.
W pierwszym spotkaniu Francuzi mieli wyraźną przewagę, ale potrafili udokumentować ją zaledwie 1 bramką, autorstwa Alexandre'a Lacazette'a. Jak się później okazało - była to zbyt mała zaliczka na zawzięcie walczących Cypryjczyków.
W rewanżu błyskawicznie straty odrobił Gustavo Manduca i 1-bramkowe prowadzenie utrzymało się przez resztę regulaminowego czasy gry oraz dogrywkę. Tym samym o awansie miał zadecydować konkurs jedenastek. Tam bohaterem został Dionisis Chiotis, który obronił uderzenia Lacazette'a oraz Michela Bastosa, zapewniając pierwszej cypryjskiej ekipie awans do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Tam gracze Jovanovicia trafili na przeszkodę nie do przebicia - Real Madryt i w dwumeczu przegrali 2:8.
3. Smutne pożegnanie Henry'ego
Sezon 2006/2007
PSV Eindhoven - Arsenal Londyn 1:0 (0:0) 1:0 - Mendez 61'
Arsenal Londyn - PSV Eindhoven 1:1 (0:0) 1:0 - Alex (sam.) 58' 1:1 - Alex 83'
Już w 1/8 finału sezonu 2006/2007 odpadł nie tylko tryumfator poprzedniej edycji (FC Barcelona), ale i finalista - Arsenal Londyn. Kanonierzy nie bez problemów wygrali swoją grupę i w fazie pucharowej natrafili na PSV Eindhoven. W pierwszym spotkaniu w Holandii dominowali podopieczni Arsene'a Wengera, jednak mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy po świetnym strzale z dystansu Edisona Mendeza.
W rewanżu Arsenal przyjmował PSV w roli niepokonanej ekipy na własnym boisku od ponad roku. Gospodarze serię przedłużyli, jednak awansu nie uzyskali, a wszystko za sprawą Alexa. Brazylijski defensor najpierw pokonał własnego golkipera, a w 83. minucie popisał się świetną główką po rzucie wolnym, trafiając już do właściwej siatki.
Kanonierzy nie zdołali już odpowiedzieć, a przegrany mecz okazał się ostatnim przed transferem do FC Barcelony dla Thierry'ego Henry'ego. Francuz przez większość sezonu narzekał na bóle mięśniowe, rewanżowe spotkanie zaczął na ławce, a kiedy pojawił się na placu gry, ponownie pojawiły się problemy. Do końca sezonu nie zagrał już w ani jednym spotkaniu i podpisał kontrakt z ekipą z Camp Nou.
PSV w kolejnej rundzie trafiło na kolejną angielską ekipę - Liverpool, z którym poległo w dwumeczu 0:4.
2. Powtórki ze Stambułu nie było
Sezon 2005/2006
Benfica Lizbona - Liverpool FC 1:0 (0:0) 1:0 - Luisao 84'
Liverpool FC - Benfica Lizbona 0:2 (0:1) 0:1 - Simao 36' 0:2 - Miccoli 89'
Po legendarnym finale Ligi Mistrzów w 2005 roku (powrót z 0:3 do 3:3 i "Dudek Dance" w rzutach karnych) Liverpool liczył na sukces również w kolejnej edycji najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek. The Reds w grupowej fazie okazali się lepsi m.in. od Chelsea Londyn i w 6 spotkaniach stracili tylko jedną bramkę! W kolejnej rundzie natrafili jednak na Benficę Lizbona. Popularne Orły przyczyniły się do niespodziewanego wyeliminowania z fazy grupowej Manchesteru United, plasując się tylko za Villarreal.
Podopieczni Rafaela Beniteza do pierwszego spotkania przystąpili 3 dni po zdobyciu FA Cup po konfrontacji z Czerwonymi Diabłami, z kolei Benfica zanotowała 3 porażki w 4 poprzedzających ligowych meczach. Na Estadio da Luz długo utrzymywał się bezbramkowy remis, ale w końcówce spotkania niezwykle ważnego gola dla miejscowych zdobył Luisao.
Rewanż The Reds rozpoczęli z wielkim animuszem. Benitez postawił na duet napastników Fernando Morientes - Peter Crouch, ale skuteczniejszy okazał się Simao Sabrosa, który świetnym strzałem z dystansu otworzył wynik meczu. Liverpool potrzebował 3 bramek do awansu, ale powtórki z finału w Stambule nie było. Na dodatek gospodarzy w samej końcówce, po wzorowo wyprowadzonej kontrze, dobił Fabrizio Miccoli.
Benfica w kolejnej rundzie musiała uznać wyższość FC Barcelony.
1. Królewska klątwa 1/8 finału
Sezon 2009/2010
Olympique Lyon - Real Madryt 1:0 (0:0) 1:0 - Makoun 47'
Real Madryt - Olympique Lyon 1:1 (1:0) 1:0 - Cristiano Ronaldo 6' 1:1 - Pjanić 75'
Za największą niespodziankę 1/8 finału Ligi Mistrzów uznaliśmy odpadnięcie Realu Madryt w konfrontacji z Olympique Lyon w 2010 roku. Królewscy w każdej z poprzednich pięciu edycji zawsze kończyli swoją przygodę na tym etapie rozgrywek, ale ekipa wzmocniona Cristiano Ronaldo miała w końcu fatum przełamać. Ostatecznie ten cel osiągnęli dopiero rok później, już z Jose Mourinho na ławce.
W Lyonie, zgodnie z tradycją, tryumfowali gospodarze po trafieniu Jeana Makouna. Dla Les Gones była to już trzecia domowa wygrana z rzędu nad Królewskimi. Na Santiago Bernabeu podopieczni Manuela Pellegriniego mieli jednak zanotować udany powrót. Zaczęło się wyśmienicie - po świetnym rajdzie do siatki trafił Ronaldo. Miejscowi nie poprzestali i dalej zawzięcie atakowali, a okazję za okazją marnował Gonzalo Higuain. Niewykorzystanie sytuacje Argentyńczyka zemściły się kwadrans przed końcem meczu, kiedy w zamieszaniu w polu karnym Blancos najlepiej zachował się Miralem Pjanić. Na 2 bramki Królewskich nie było już stać.
Ostatecznie Francuzi z rozgrywek odpadli dopiero w półfinale - po dwumeczu z Bayernem Monachium.