Nie ma szczęścia Robert Lewandowski do plebiscytu France Football. Gdy w końcu, po ponad dekadzie, miejsce na scenie innym graczom zaczęli robić Cristiano Ronaldo i Leo Messi, a polski napastnik miał najlepsze dwa lata w karierze, to pojawił się ktoś inny.
I to w roku, w którym zmieniły się przepisy i Złotą Piłkę dostanie zawodnik, który imponował przede wszystkim pod względem indywidualnym. Przypomnijmy - od tej edycji głosujący ocenią formę zawodników prezentowaną podczas całego sezonu, a nie jak do tej pory - roku kalendarzowego. Nagroda zostanie przyznana we wrześniu lub październiku 2022 r.
A pod względem indywidualnym Karim Benzema nie ma sobie równych.
W tym sezonie Francuz wygrał już mistrzostwo Hiszpanii, korona króla strzelców La Liga jest tylko formalnością (Benzema ma 11 goli przewagi nad konkurentami na cztery kolejki przed końcem hiszpańskiej ekstraklasy). I przede wszystkim - bez tego napastnika Real Madryt nie dotarłby do finału Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Żaden Polak nie dokonał tego co Lewandowski. Ten rekord może przetrwać wieczność
To Benzema strzelił hat tricka PSG w 1/8 Champions League. To także Francuz wyrzucił w ćwierćfinale Chelsea zdobywając w dwumeczu cztery bramki. I w decydującym meczu z Manchesterem City (3:1), mimo iż Benzema przez całe spotkanie grał raczej średnio - to jednak on asystował przy golu na 1:1 i wykorzystał rzut karny na wagę awansu.
Wszystkie argumenty bronią Francuza. Jeżeli spojrzymy na dotychczasową karierę napastnika, Benzema jeszcze nigdy nie trafiał do bramki tak często. W tym sezonie strzelił 43 gole w 43 meczach we wszystkich rozgrywkach. To kosmiczny wynik i życiówka gracza Realu Madryt. Dotąd Benzema tylko raz przekroczył barierę 30 bramek - dziesięć lat temu.
Lewandowski nigdy tak wyraźnie nie ciągnął Bayernu za uszy. Reprezentację Polski - oczywiście tak, ale nie monachijczyków. Gdy Bayern sięgał po Ligę Mistrzów w 2020 roku, "Lewy" był powtarzalny (15 goli w 10 meczach), świetny. Benzema jest po prostu spektakularny.
Bo kiedy się nie dało, albo nie mogło udać, futryna pękała od buta tego zawodnika. W fazie pucharowej obecnej Champions League strzelił 10 goli i wyrównał rekord Cristiano Ronaldo, w którego cieniu był przez lata. W sumie Benzema ma już 84 bramki w tych rozgrywkach i zrównał się z trzecim w klasyfikacji wszech czasów Robertem Lewandowskim.
I może właśnie ten efekt "wow" zdecyduje w plebiscycie Złotej Piłki - nagrody przyznawanej przez Francuzów. Jakie to by było dla nich piękne, gdyby ich człowiek sięgnął po ich nagrodę pierwszy raz od 1998 roku i Zinedine'a Zidane'a. A co ciekawe - Benzema nigdy nie był nawet w trójce tego plebiscytu.
Szkoda nam w tym wszystkim Lewandowskiego, bo po latach harówki i dwóch wyśmienitych sezonach zasłużył na to wyróżnienie. Choć już raz France Football zmienił zasady, nie przyznając nagrody za rok 2022. Może znowu wpadną w Paryżu na innowacyjny pomysł?
Do 90. minuty meczu Realu z Manchesterem City szanse Lewandowskiego na Złotą Piłkę były duże - wówczas jeszcze Anglicy prowadzili w Madrycie. Przy odpadnięciu Realu, Lewandowski stałby z Benzemą mniej więcej na równi. Polak też rozgrywa przecież świetny sezon. 49 goli dla Bayernu, awans z kadrą na mistrzostwa świata, mistrzostwo Niemiec. Co z tego, że kolejne, w końcu dziesiąte w karierze.
Ale jak wcześniej Lewandowski zdobył Ligę Mistrzów, a następnie pobił legendarny rekord Gerda Muellera, tak w tym sezonie brakuje mu asa w rękawie. "Lewy" był świetny, jak zawsze, ale nie fenomenalny.