24 lutego Rosjanie rozpoczęli inwazję na Ukrainę. Od tego czasu atakują kolejne miasta. Bombardują nie tylko cele wojskowe, ale przede wszystkim obiekty, w których przebywa ludność cywilna. Codziennie pojawiają się nowe doniesienia o okrucieństwach dokonywanych przez rosyjskich żołnierzy.
Od momentu wybuchu wojny w Ukrainie, władze światowego sportu wyciągają szereg sankcji wobec zawodników z tego kraju. Dla przykładu FIFA zdecydowała o wykluczeniu reprezentacji Rosji z barażów o awans do mistrzostw świata 2022. Rosji odebrano też finał piłkarskiej Ligi Mistrzów i siatkarskie mistrzostwa globu.
Ukraińcy nie ukrywają swojej niechęci do Rosjan. Bronią swojej ojczyzny przed agresją sąsiada. Mykoła Matwijenko w rozmowie z "Deutsche Welle" opowiedział o wojnie. Wyznał, że już nigdy nie chce zagrać przeciwko jakiemukolwiek Rosjaninowi czy drużynie z tego kraju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: awantura na boisku. Trener posunął się za daleko
- Wszyscy wierzymy, że pewnego dnia znów zagramy w piłkę w Ukrainie. Nie będziemy już grać z drużynami z Rosji. Świat musi zrozumieć, że to ludobójstwo. Ci ludzie powinni być odizolowani - powiedział ukraiński piłkarz.
W 2014 roku musiał on uciekać z atakowanego przez Rosjan Doniecka. - Miałem wtedy 17 lat, właśnie wróciłem z urlopu pociągiem. Następnego dnia prawie nie był dworca - dodał.
Po 8 latach piekło wojny wróciło do Ukrainy. - Usłyszałem w nocy eksplozję za oknem. Uciekliśmy do samochodu, aż otrzymaliśmy wiadomość, że Kijów został ostrzelany. Musieliśmy wyjechać - stwierdził.
Matwijenko pochodzi z Krymu, ale jako piłkarz najbardziej rozwinął się w Szachtarze Donieck. W reprezentacji Ukrainy rozegrał 47 meczów.
Czytaj także:
Wreszcie konkrety. Na takie wiadomości o Lewandowskim czekaliśmy
Podolski odejdzie? Górnik nie wykorzystuje potencjału mistrza świata