Luka Modrić: Byliśmy martwi

Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Luka Modrić
Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Luka Modrić

Real Madryt, dzięki trafieniu w końcówce meczu, a następnie w dogrywce, zapewnił sobie awans do półfinału LM. Luka Modrić przyznał, że duża w tym rola fanów. - Kibice byli bardzo pomocni. Gdy przegrywaliśmy 0:3 wciąż nas wspierali - powiedział.

Ten dwumecz wydawał się niemal rozstrzygnięty po pierwszym starciu. Na Stamford Bridge Real Madryt pokonał Chelsea 3:1 i rewanż miał być dopełnieniem formalności.

Nieoczekiwanie jednak to "The Blues" od początku rewanżowego spotkania zaczęli dyktować tempo. Na 15 minut przed końcem meczu Anglicy prowadzili nawet 3:0 i to oni byli w tym momencie w półfinale. Nadzieje Realu w 80. minucie swoim trafieniem obudził Rodrygo.

- To nieprawdopodobne! Byliśmy martwi do momentu zdobycia bramki. Chelsea strzeliła trzy gole, pierwszy może trochę szczęśliwy, ale nie mogę powiedzieć, że graliśmy źle - stwierdził po meczu w rozmowie z BT Sports Luka Modrić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dobre wieści dla kibiców kadry. Ten film daje nadzieje

- Dobrze wykorzystali swoje szanse i strzelali gole. Nie poddawaliśmy się. Wierzyliśmy, walczyliśmy i koniec końców pokazaliśmy ogromny charakter - dodał, podkreślając przy tym znaczenie własnego stadionu. - Nasz stadion i kibice byli bardzo pomocni. Gdy przegrywaliśmy 0:3 wciąż nas wspierali i to dało nam impuls do dalszej wiary.

Chorwat był wyjątkowo szczęśliwy po przejściu Chelsea. Stwierdził nawet, że to jeden z najbardziej wymagających rywali, jakich można było trafić.

- Chelsea to dla mnie najtrudniejszy zespół do gry przeciwko. Często ich oglądam z powodu mojego przyjaciela, Mateo Kovacicia. Wiem jak grają, są bardzo twardą, fizyczną drużyną. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko i tak było. Ostatecznie jednak pokazaliśmy ponownie wspaniały charakter - powiedział 36-latek.

Czytaj także: 
Mateusz Borek reklamuje wódkę. Jest stanowisko TVP
Zamknięta bramka Skorupskiego. Polak znów niepokonany

Źródło artykułu: