W 2012 roku Eric Abidal przeszedł zabieg, przeszczep wątroby. Było to niezbędne w walce z rakiem, który zagrażał życiu piłkarza. Duży problem stanowiło jednak znalezienie dawcy.
Finalnie jednak poszukiwania miały szczęśliwe zakończenie, a narząd, który został przeszczepiony Francuzowi, miał pochodzić od jego kuzyna.
Ten miał dobrowolnie wyrazić zgodę na oddanie części wątroby. W sieci pojawiło się nawet ich wspólne zdjęcie, ale sprawa wyglądała jednak podejrzanie. Teraz ponownie jest o niej bardzo głośno.
ZOBACZ WIDEO: Magia Stadionu Śląskiego. "Kuzyn Stadionu Narodowego"
Narodowy Instytut Toksykologii zapewnia bowiem, że po przeprowadzeniu kilku testów, nie stwierdzono żadnego związku pomiędzy Abidalem a domniemanym kuzynem, którego "Marca" nazywa "osobą, znaną jako Gerard Armand".
"El Confidencial" donosi z kolei, że to być może jest "grubsza sprawa", a Abidal oraz m.in. były prezydent Barcelony Sandro Rosell mogą zostać oskarżeni o handel narządami na czarnym rynku!
Armand już w przeszłości zabierał głos w tej sprawie. - Jeśli wymiar sprawiedliwości ma wątpliwości w tej sprawie, proszę bardzo, jestem do ich dyspozycji. Nie mam nic do ukrycia - mówił w przeszłości dla "LaDepeche".
I ten faktycznie w 2019 roku miał stawić się na przesłuchaniu. Warto tutaj dodać, że hiszpańska policja zdecydowała się na wszczęcie śledztwa w tej sprawie dopiero w 2017 roku, czyli pięć lat po zabiegu. Wtedy bowiem dopiero wykryto szereg nieprawidłowości w sprawie.
Zobacz także:
Barcelona przygotowuje ofertę za Lewandowskiego. Zaproponuje piłkarza w zamian
Koledzy z drużyny wspierają kontuzjowanego Polaka