Ze Stadionu Miejskiego w Białymstoku - Kuba Cimoszko, WP SportoweFakty
Od początku dnia wichury szalejące w Polsce dawały o sobie znać również na Podlasiu. Ucierpiał m.in. ośrodek Jagiellonii Białystok, ale na szczęście Stadion Miejski przy ulicy Słonecznej aura postanowiła oszczędzić. Zresztą przed pierwszym gwizdkiem sędziego meczu z Cracovią wiatr nawet zelżał i zza chmur wyszło słońce.
Dla kogo ostatecznie pogoda okaże się łaskawa trudno było typować przed meczem. Goście przyjechali opromienieni zwycięstwem u siebie z Lechią Gdańsk (2:0), ale gospodarze w ostatniej kolejce także wygrali i to w dramatycznych okolicznościach na wyjeździe z Górnikiem Zabrze (2:1). Na tej podstawie można było jednak spodziewać się naprawdę ciekawego widowiska. Tymczasem boisko pokazało zupełnie co innego...
W pierwszym kwadransie meczu gra toczyła się głównie w środku pola, a obie bramki pozostawały bez większego zagrożenia. Dopiero po tym okresie można było zobaczyć nieco ciekawsze akcje. Najpierw świetną indywidualną szarżą przy linii końcowej popisał się Bartłomiej Wdowik, który efektownie minął dwóch rywali i został zatrzymany dopiero tuż przed bramką. Piłkarze Jagiellonii domagali się rzutu karnego, ale powtórki telewizyjne nie pozostawiły wątpliwości o słusznej decyzji sędziego Bartosza Frankowskiego. W odpowiedzi z dystansu groźnie uderzał Mathias Hebo Rasmussen, lecz piłka przeleciała około nad poprzeczką.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tego jeszcze nie widzieliśmy! Kapitalna obrona rzutu karnego
Pierwsza połowa meczu zakończyła się bezbramkowym remisem i trzeba przyznać, że był to wynik dobrze oddający sytuację. Jagiellonii brakowało pomysłu na rozegranie akcji i w efekcie jej zawodnicy zupełnie nie mogli sobie poradzić z dobrze ustawioną defensywą rywala. Cracovia wydawała się mieć nieco więcej z gry w ofensywie niż przeciwnicy, ale jej próby po stałych fragmentach gry i kontratakach zazwyczaj znacznie mijały cel lub nie stanowiły zagrożenia dla Zlatana Alomerovicia.
Trener białostoczan Piotr Nowak przed meczem zapowiadał, że będzie to starcie jakie dostarczy sporo emocji. Tych jednak wyraźnie brakowało, stąd już w przerwie zdecydował się na pierwszą zmianę w składzie. Kibice większą nadzieję mogli jednak pokładać w... pogodzie, która w międzyczasie znowu znacznie się zepsuła i wręcz zmuszała piłkarzy do solidnego biegania.
Po zmianie stron obie drużyny rzeczywiście wróciły do gry z nieco większym animuszem, ale był to tylko chwilowy zryw. Ostatecznie zawodnikom nadal jakby brakowało koncentracji, ponieważ często zagrywali niedokładnie nawet proste piłki. W akcjach nie było widać odpowiedniego tempa, a często opierały się one tylko na prostych błędach rywala. Mimo to cały czas pojawiały się jakieś szanse aby otworzyć wynik.
Jagiellonia najbliższa gola była tuż przed upływem godziny gry, gdy w wybornej sytuacji po podaniu Karola Struskiego znalazł się rezerwowy Michał Nalepa. Jego strzał lewą nogą z kilkunastu metrów ostatecznie nieznacznie minął jednak słupek bramki rywali. Cracovia swoją najlepszą okazje miała w 72. minucie. Wówczas Michał Rakoczy nieco przypadkowo znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale trącony przez Miłosza Matysika zbyt pochopnie zdecydował się na uderzenie i nie trafił.
Jagiellonia Białystok - Cracovia 0:0
Składy:
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Tomas Prikryl, Bogdan Tiru, Michał Pazdan, Bojan Nastić, Bartłomiej Wdowik (46' Michał Nalepa) - Karol Struski, Miłosz Matysik, Martin Pospisil (60' Oliwier Wojciechowski), Przemysław Mystkowski (60' Jakub Lustostański) - Fiodor Cernych.
Cracovia: Karol Niemczycki - Cornel Rapa, Matej Rodin, Michal Siplak - Otar Kakabadze, Mathias Hebo Rasmussen, Sylwester Lusiusz (64' Karol Knap), Kamil Pestka - Michał Rakoczy (86' Filip Balaj), Sergiu Hanca (46' Jakub Myszor) - Pelle van Amersfoort.
Żółte kartki: Mathias Hebo Rasmussen, Karol Knap - Karol Struski.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 6172.