Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Jak ocenia pan konferencję nowego selekcjonera i prezesa Cezarego Kuleszy?
Michał Listkiewicz, były prezes PZPN-u: Niestety to już nie takie konferencje jak za czasów Leo Beenhakkera czy Jerzego Engela. Wówczas widać było wzajemny szacunek po obu stronach. PZPN powinien zakomunikować, że konferencja dotyczy wyłącznie spotkania z Rosją, a nie jakichś zaszłości. Wszyscy czekali na ogłoszenie nowego selekcjonera. Tymczasem spotkanie zostało zdominowane przez sprawy sprzed 20 lat.
Zadano dwa pytania dotyczące wątku korupcyjnego, a następnie zasygnalizowano, że prezes i trener nie będą już mówić na ten temat. Nie ma pan wrażenia, że ta konferencja to wizerunkowa katastrofa związku? Cezary Kulesza bardzo często unikał odpowiedzi.
Nie. Gdy Czesław Michniewicz mówił o sprawach szkoleniowych, wypadł bardzo dobrze. Niepotrzebnie dał się sprowokować pytaniem pana redaktora Jadczaka. Jest takie słuszne powiedzenie, że tylko winny się tłumaczy.
Naprawdę pana zdaniem najlepiej byłoby, gdyby selekcjoner w ogóle nie zabierał głosu na temat afery korupcyjnej?
Nie na tej konferencji. Ta kwestia równie dobrze mogła się pojawić, gdy Zbigniew Boniek zatrudniał Michniewicza w młodzieżowej reprezentacji Polski.
Przecież wtedy też sporo się o tym mówiło, a Boniek się do tego odnosił.
Stoję tu po stronie Czesława Michniewicza. Konstytucja mówi, że osoba nieskazana prawomocnym wyrokiem sądu jest niewinna. Nie bardzo widzę pole do innej interpretacji. Było przecież wiele afer, choćby w polityce, gdzie osobom stawiano nawet zarzuty, ale cieszyły się one szacunkiem. Bo nie było wyroku. Są prokuratury i sądy. Gdyby Michniewicz miał wyrok, nawet niewielki, nasza rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Pytanie Szymona Jadczaka o to, jak trenerowi udział w sprzedanym meczu przyda się w reprezentacji, uważam za cios poniżej pasa. To nieprofesjonalne. Natomiast Michniewicz zareagował zbyt nerwowo. Straszenie kogoś prokuraturą za to, że zadał pytanie... Selekcjoner, tak wytrawny strateg, dał się wyprowadzić z równowagi.
Nie rozumiem zarzutu wobec Szymona Jadczaka o brak profesjonalizmu. Bardzo dziwi mnie też nerwowa reakcja Cezarego Kuleszy. Gdy prezes dostał pytanie o kontakty Michniewicza z "Fryzjerem", odpowiedział, że "nic mu na ten temat nie wiadomo". Absurd.
Wie pan, w PZPN-ie pracowali ludzie, którzy mieli nawet wyroki w aferze korupcyjnej i nie drążono tematu.
Przecież po zatrudnieniu w sztabie Jerzego Brzęczka Andrzeja Woźniaka też rozpętała się w środowisku burza.
Jeśli ktoś został skazany i odbył karę, znów jest niewinny. Ile lat można się wyżywać na człowieku? Ja akurat mam prawo o tym mówić. Nie byłem oskarżony, a tym bardziej skazany. A przeżyłem lata gehenny i oskarżeń. Za mną też długo się to ciągnęło. Zapytam jeszcze raz: ile lat można atakować człowieka za popełnione lub niepopełnione grzechy?
Ciągnęło się to za panem, bo po zatrzymaniu arbitra za korupcję, powiedział pan, że "wśród tysięcy sędziów znalazła się jedna czarna owca". Potem okazało się, że się pan bardzo pomylił. Sam zresztą mówił pan wielokrotnie, że popełnił pan ogromny błąd.
Oczywiście, podtrzymuję to. Odchodząc ze stanowiska, przeprosiłem za wszelkie zaniedbania, naiwność i za to, że zaufałem niewłaściwym ludziom. Na tym stanowisku nie powinno mieć to miejsca. Co jeszcze mogę zrobić?
Wróćmy do bieżących tematów. Jak pan ocenia zamieszanie przy wyborze selekcjonera? Pojawiało się sporo nazwisk: Szewczenko, Koller, Nawałka...
Pytanie, skąd się brały te spekulacje? Przecież nie było komunikatu ze strony PZPN-u, że trwają jakieś rozmowy. To zasługa dziennikarzy i być może menedżerów.
Prezes też mówił na łamach sport.pl, że rozmawia z Szewczenką.
Gdy ja rozmawiałem z kilkoma trenerami równolegle, utrzymywałem to w tajemnicy. A to Paweł Janas się rozchorował, a to Beenhakker się zastanawiał... Nigdy nie rzucałem konkretnych nazwisk. Natomiast nie ma co teraz rozpętywać burzy, by Rosjanie nie zacierali rąk. Zostały niecałe dwa miesiące. Jeśli teraz przez miesiąc będziemy roztrząsali, jak Kulesza odpowiadał na pytania, znów ucieknie czas.
Pana zdaniem Michniewicz to dobry wybór?
Warsztatowo oceniam go bardzo wysoko. Bazuję między innymi na opinii Andrzeja Kuchara, który jest najmądrzejszym polskim trenerem. Jako właściciel Lechii Gdańsk bacznie obserwował Michniewicza. Twierdzi, że nie widział dawno na polskim rynku tak zorganizowanego trenera, jeśli chodzi o analizę przeciwnika i metodykę.
Wybór selekcjonera nie trwał zbyt długo?
Nie. Najważniejsze, by teraz trener porozmawiał z zawodnikami. Dobry selekcjoner musi wyczuć atmosferę w zespole, wytworzyć chemię z drużyną.
Awansujemy na mundial?
Mamy większe szanse niż z Paulo Sousą, który w ogóle nie wiedział, jak prowadzić kadrę. Michniewicz ma rzemiosło i charyzmę. A przede wszystkim doskonale zna kadrowiczów, czego nie mogliśmy powiedzieć o poprzedniku.