Już prawie cztery tygodnie reprezentacja Polski pozostaje bez selekcjonera. Bezkrólewie trwa w najlepsze, choć prezes PZPN Cezary Kulesza zapewniał, że wyboru następcy Paulo Sousy dokona do 19 stycznia. W środę związek wydał jednak lakoniczne oświadczenie, z którego nic nie wynikało.
Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie - przez kilka ostatnich dni wydawało się, że na stanowisko powróci Adam Nawałka, pełniący funkcję selekcjonera w latach 2013-2018. Doświadczony szkoleniowiec spotkał się z Kuleszą i ustalił nawet warunki kontraktu. Miał też rozmawiać z piłkarzami, a także z Łukaszem Piszczkiem, który miał zostać jednym z jego asystentów.
Jednak w ostatniej chwili do gry wróciła kandydatura Andrija Szewczenki. Według "Przeglądu Sportowego" zwolnienie ukraińskiej legendy z Genoa CFC (WIĘCEJ TUTAJ) sprawiło, że były gwiazdor AC Milan znalazł się na czele listy prezesa PZPN.
ZOBACZ WIDEO: Nawałka nagle ma konkurencję. Były selekcjoner tłumaczy działania PZPN
"Szewa" ma już doświadczenie z pracy na stanowisku trenera kadry - w latach 2016-2021 był selekcjonerem reprezentacji Ukrainy, z którą na ostatnich mistrzostwach Europy dotarł do ćwierćfinału. Jak tę kadencję wspominają jego rodacy?
- Wygranie grupy w eliminacjach z takimi rywalami jak Portugalia i Serbia, ćwierćfinał na samym turnieju. Wyniki są najważniejsze i za to Szewczenko, jako trener, jest przez większość osób ceniony w naszym kraju - mówi WP SportoweFakty Denis Sawczenko, dziennikarz portalu Footballhub.com.
Dodaje jednak, że nawet mimo sukcesu, jakim był występ Ukrainy na EURO 2020, nie brakuje też sceptycznych opinii. - Są głosy, że bez swoich asystentów: Mauro Tassottiego i Andrei Maldery takie wyniki nie byłyby możliwe. Eksperci są trochę podzieleni na dwa obozy.
Wyniki to jedno, ale za kadencji Szewczenki reprezentacja Ukrainy mogła imponować przede wszystkim ofensywnym stylem gry. We wspomnianych eliminacjach do mistrzostw Europy jego ekipa potrafiła strzelić Serbii aż pięć goli w jednym meczu (5:0), na własnym boisku pokonała też Portugalię (2:1).
To nie był przypadek, co potwierdziły finały EURO 2020 - Ukraińcy mogli zaimponować zwłaszcza spotkaniem z Holandią (2:3). - To z pewnością jego największa zaleta. W reprezentacji Ukrainy udało mu się wprowadzić odważny styl gry, celem była pełna kontrola nad piłką. Oczywiście, nie zawsze to kończyło się zwycięstwami, ale widać było pomysł i styl. Gdy objął naszą kadrę, chciał by wszystkie reprezentacje Ukrainy, w każdym wieku, grały tak samo. Idea była słuszna, jednak nie udało się tego wprowadzić.
Pozycji Szewczenki na trenerskim rynku z pewnością nie poprawiła przygoda z Genoa CFC. Ukrainiec trafił do Ligurii na początku listopada w celu wydostania drużyny z dna tabeli Serie A. Nie udało się. Pod jego wodzą Rossoblu wygrali tylko jeden z 11 meczów i w ostatnią sobotę klub poinformował o rozstaniu.
Zadanie w Genui byłoby ekstremalnie trudne dla każdego trenera, jednak dla ukraińskiej legendy zwłaszcza. Jak bowiem przekonuje nasz rozmówca, Szewczenko to szkoleniowiec, który potrzebuje czasu, aby przekonać piłkarzy do swoich pomysłów. I tutaj rodzi się problem w przypadku gdyby rzeczywiście to on został nowym selekcjonerem Biało-Czerwonych.
Czego jak czego, ale następca Paulo Sousy czasu nie będzie miał w ogóle. Przed barażami do mistrzostw świata i meczu z Rosją w Moskwie, będzie mógł przeprowadzić z polskimi piłkarzami zaledwie kilka treningów.
- To trener, który potrzebuje czasu, nie zrobi wyniku na już. W Genui potrzebny był ratownik, ktoś, kto umie w ekspresowym tempie coś zmienić i wygrać mecz. Szewczenko nigdy nie był w swojej trenerskiej karierze w takiej sytuacji - tłumaczy.
Ktokolwiek zostanie selekcjonerem Biało-Czerwonych, na Ukrainie i tak będą kibicować Polakom w barażach do MŚ w Katarze. - Wszyscy tu czekają na wasze zwycięstwo z Rosją. Dla nas byłoby to tym bardziej ciekawe, gdyby do triumfu poprowadził was właśnie Szewczenko - kończy dziennikarz.
Problemem mogą być jednak pieniądze. Paulo Sousa zarabiał za pracę z kadrą 850 tysięcy euro rocznie. Jak z kolei donosi sport.pl, obóz ukraińskiej legendy przekonuje, że usiądą do rozmów przy ofercie wynoszącej aż trzy miliony euro. Na dodatek Szewczenkę wciąż wiąże 2,5-letni kontrakt z Genoą.