Według mediów w Hiszpanii, faworytem półfinału Superpucharu Hiszpanii był Real Madryt. Królewscy zdecydowanie lepiej spisują się w La Liga, co było ich atutem w starciu z pogrążoną w finansowym kryzysie FC Barcelona. Jednak Katalończycy stanęli na wysokości zadania i od początku spotkania pokazali, że nie zamierzają się poddawać.
Ich dyspozycję chwalą hiszpańscy dziennikarze. "El Clasico powraca. Barcelona i Real dały saudyjskiej publiczności monumentalne widowisko, jak na dwóch gigantów światowego futbolu przystało. Nie było widać rzekomej różnicy między oboma klubami. To był wyrównany mecz. Pojedynek, za który warto zapłacić. Real wygrał dzięki kontrze w dogrywce, ale Barca była wspaniałym przeciwnikiem, zdolnym odpowiedzieć Królewskim" - zachwyca się dziennik "Marca".
Po tym, jak z Barcelony odszedł Lionel Messi, a klub ma problemy finansowe, obawiano się, że El Clasico nie będzie już dostarczało takich emocji jak jeszcze kilka miesięcy temu. To było jednak mylne wrażenie hiszpańskich mediów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
Dziennik "AS" zwrócił uwagę na element, który dał Realowi wygraną. "Bieganie jest dla odważnych. Zaangażowanie Ancelottiego w utrzymanie drużyny w defensywie i wykorzystywanie miejsc w kontrataku po raz kolejny się opłaciło. Real to najlepiej kontrujący zespół w lidze" - zauważyła redakcja.
"Ancelotti odnalazł formułę w korzeniach, budując Real Madryt według bardzo włoskiego pomysłu. Czekaj, kradnij i uciekaj. W półfinale Superpucharu przeciwko Barcelonie po raz kolejny pokazał swoją broń" - dodano.
Z kolei "Mundo Deportivo" nazywa El Clasico "wspaniałym meczem". "Przewaga Realu nie pozostawiła śladu w nastrojach piłkarzy Barcy. Przeciwnie. Widać było, jaki jest cel Katalończyków. Dwa strzały głową Luuka de Jonga i uderzenie Dembele były sygnałem ostrzegawczym. Barcelona się nie poddawała. Pokazała talent i ambicję" - chwalą kataloński zespół dziennikarze.
Czytaj także:
Zwrot w sprawie trenera. PZPN wykorzysta okazję?
Pierwsze wzmocnienie Lecha Poznań. To on ma zastąpić Jakuba Kamińskiego