W meczu z Borussią Moenchengladbach Bayern Monachium grał w sposób daleki od porywającego, przegrał 1:2. Ale trudno mieć zastrzeżenia do Roberta Lewandowskiego, bo polski napastnik zrobił wszystko, co mógł i pokazał, że potrafi wyczarować coś z niczego. To jednak wciąż za mało, gdy zawodzi reszta drużyny.
Ciekawi byliśmy jak wypadnie Lewandowski w tym nowym sezonie. Byłoby bowiem czymś niezwykłym, gdyby w trzecim kolejnym roku był najlepszym piłkarzem świata.
Widać było, że bardzo mu zależy. Wie, że przegrał Złotą Piłkę z Leo Messim nieznacznie, wie, że ma jeszcze szansę, by choć raz ją wygrać, ale też musi mieć świadomość, że czas ucieka. W tym roku kończy 34 lata i choć trzyma się świetnie, to wiecznie czasu nie zdąży oszukiwać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: do rzutu wolnego podszedł... bramkarz. Zobacz, co z tego wyszło!
Polak zaczął w 17. minucie, gdy w kapitalny sposób przyjął piłkę i huknął pod poprzeczkę bramki Yanna Sommera. Jeśli chodzi o bramki, to by było na tyle. Jeśli więc ktoś sprawdzi suche statystyki, zobaczy tylko jedną bramkę i powie, że nic nadzwyczajnego. Ale z gry wyglądało to naprawdę dobrze. Lewandowski z łatwością dochodził do sytuacji. Oddał kilka strzałów na bramkę znakomitego Sommera. Dwa razy górą był szwajcarski bramkarz, raz piłka przeleciała nieznacznie nad poprzeczką, poza tym "Lewy" trafił w słupek i w poprzeczkę. Ale to nie koniec, miał też świetną prawie-asystę do Thomasa Muellera, niestety zawodnik reprezentacji Niemiec nie zdołał czysto uderzyć.
Można narzekać na skuteczność, ale też można zauważyć, że każdy kontakt Lewandowskiego z piłką zwiastował zagrożenie. Patrzy się na Polaka jak na Messiego czy Cristiano Ronaldo w ich najlepszych czasach. Co teraz zrobi? Jaki magiczny ruch nam zaprezentuje. I zawsze można liczyć na jakieś niezwykłe zagranie. Tak było też z Borussią. To pokazuje, że ten rok może być kolejnym wielkim w wykonaniu Polaka.
Lewandowski po 19 kolejkach ma na koncie 20 bramek. W poprzednim rekordowym sezonie miał 24. Może więc Polak nie pobije swojego wspaniałego rekordu z poprzedniego sezonu (choć trzeba pamiętać, że w poprzednim sezonie "Lewy" opuścił cztery kolejki w końcówce), ale wciąż ma szansę na znakomity wynik.
Szkoda tylko, że Bayern nie dostosował się do formy Polaka. Oczywiście drużyna z Monachium była zdziesiątkowana. Ale też piłkarze z Monachium zaczęli fantastycznie, przez 30 minut mieli ogromną przewagę i nagle stanęli. W drugiej połowie, mając nóż na gardle, nikt poza Lewandowskim nie stworzył zagrożenia pod bramką Borussii, a przecież rywale nie grali wielkiego meczu.
Lewandowski mógł się w sumie trochę poczuć jak w meczu reprezentacji Polski, na pewnym poziomie po prostu nie jest w stanie wygrać meczu bez wsparcia drużyny.