Madrin Piegzik: Stać nas na więcej niż walkę o utrzymanie

Doświadczony pomocnik Sandecji Nowy Sącz, Madrin Piegzik w niedzielnym meczu nowosądeczan z Górnikiem Zabrze na boisko wszedł z ławki rezerwowych. Był to dla zawodnika beniaminka I ligi z Nowego Sącza powrót na "stare śmieci", gdyż kilka lat temu występował w drużynie z Roosevelta. Po meczu gracz Sandecji cieszył się, że znów miał okazję zagrać przed zabrzańską publicznością, ale też odczuwał niedosyt, gdyż jego zdaniem punkt wywieziony przez nowosądeczan z Zabrza był w zasięgu ręki.

- Przez pierwsze dwadzieścia minut byliśmy troszeczkę przestraszeni. Później padła bramka dla Górnika, po naszym błędzie w kryciu. Po stracie bramki wzięliśmy się do roboty. Zaczęliśmy grać piłką i stwarzać sobie sytuacje podbramkowe. Niestety po raz kolejny zawiodła nas skuteczność - powiedział po końcowym gwizdku sędziego pomocnik Sandecji, Madrin Piegzik. - Wydaje mi się, że zagraliśmy dobre zawody. Górnik niczym szczególnym nas nie zaskoczył i mogliśmy pokusić się o zdobycz punktową wywiezioną z Zabrza. Szczególnie żal sytuacji z ostatniej minuty spotkania, kiedy piłka po uderzeniu Darka Gawęckiego zatrzymała się na poprzeczce. Punkt był naprawdę o włos - kręcił z niezadowoleniem głową gracz drużyny z Nowego Sącza.

31-letni rozgrywający Sandecji przyznał, że nowosądeczanom w meczu z Górnikiem sprzyjało także szczęście. - Górnik miał kilka groźnych sytuacji podbramkowych, ale albo nie potrafił ich wykorzystywać, albo dobrze zachowywali się nasi obrońcy. Na pewno mieliśmy w tym meczu trochę szczęścia, bo Górnik stworzył sobie kilka stuprocentowych akcji, ale przede wszystkim patrzymy na siebie. Mamy świadomość, że zmarnowaliśmy wielką szansę na sprawienie miłej niespodzianki naszym kibicom, ale nie możemy się załamywać. Przed nami kolejne mecze, w których będziemy się starać o punkty. Pokazaliśmy na początku sezonu, że będziemy drużyną, której nie można lekceważyć - podkreślił zawodnik rewelacyjnie spisującego się beniaminka zaplecza ekstraklasy.

Zdaniem filigranowego pomocnika nowosądeczan Sandecję w tym sezonie będzie stać na zrealizowanie ambitniejszych celów niż utrzymanie w I lidze. - Nie uważam, by naszym celem nadrzędnym było utrzymanie w ekstraklasie. Stać nas na zdecydowanie więcej. Myślę, że dobry styl, jaki w tym sezonie prezentujemy może nas aspirować do zajęcia miejsca w środku stawki. Bardzo dobre mecze gramy na własnym stadionie, niewiele gorzej na wyjazdach, ale na obcym terenie nie potrafimy wykorzystywać sobie sytuacji podbramkowych, które stwarzamy. Jeżeli to dopracujemy nic nie powinno nam stanąć na przeszkodzie by ten sezon był w naszym wykonaniu więcej niż dobry - zapewnił popularny "Madi".

Dla gracza Sandecji niedzielne spotkanie było okazją powrotu na stadion przy Roosevelta, gdyż przed laty reprezentował górnicze barwy jako piłkarz. - W Zabrzu spędziłem dwa świetne dla mnie lata, grałem ze wspaniałymi zawodnikami. Co prawda kibiców było w porównaniu do obecnej sytuacji troszkę mniej, ale na pewno serce zadrżało kiedy wchodziłem na murawę. Świetnie sobie wspominam ten stadion i to, że grałem w Górniku na zawsze będzie dla mnie powodem do wielkiej dumy. Górnik to wspaniały klub, którego miejsce na pewno nie jest w pierwszej lidze. Chłopaki muszą w tym sezonie awansować, bo Górnik do tej ligi po prostu nie pasuje, a jego miejsce jest w ekstraklasie - zaakcentował Piegzik, który w barwach zabrzańskiej drużyny rozegrał 32. spotkania.

Komentarze (0)