W niedzielę wieczorem włoskie media podały, że Juventus wraca do pomysłu sprowadzenia Arkadiusza Milika, a kwota transferu - aby OM wyraziło zgodę - miałaby sięgnąć nawet 20 milionów euro.
Francuski dziennikarz Fabrice Lamperti z gazety "La Provence", doskonale zorientowany w sprawach klubu Milika tylko kręci głową, słysząc te plotki.
- Jakie 20 mln euro?! Kompletnie w to nie wierzę. Przecież pierwsza część sezonu w wykonaniu Arka nie była, delikatnie mówiąc, imponująca. Po drugie, w zimowym okienku rzadko kiedy zdarzają się tak duże transfery. Kluby dokonują raczej korekt, a nie wielkich wzmocnień. Przypadek przejścia Ferrana Torresa do Barcelony to raczej wyjątek, a nie reguła - tłumaczy francuski dziennikarz.
ZOBACZ WIDEO: Co oni zrobili?! Takiego rzutu wolnego jeszcze nie było
Milik jedynym napastnikiem OM
- Moim zdaniem Milik zostanie również z tego powodu, że w tym momencie jest jedynym liczącym się napastnikiem OM. Senegalczyk Dieng wyjechał na finały Pucharu Narodów Afryki i nie wiadomo, kiedy wróci. Poza tym... Owszem, Dieng strzelił kilka goli, ale jest za młody, aby na stałe grać w pierwszym składzie OM. Nie ten wiek, niewystarczające doświadczenie - podkreśla francuski dziennikarz.
A co sądzą o Miliku kibice Marsylii, uznawani za najbardziej wymagających we Francji? - Nadal uważany jest za świetnego snajpera. Oczywiście, wymagania są większe niż to, co pokazuje teraz, ale wszyscy też wiedzą, że stać go na to. Pamiętamy tu jaki Milik miał początek we Francji. 15 meczów w Ligue 1 i 9 goli w pierwszym sezonie zrobiło duże wrażenie - zaznacza Lamperti.
Statystycznie wciąż nie wygląda źle
W tym sezonie Milik w Ligue 1 zdobył tylko jedną bramkę w 10 meczach, ale... - Dorzucił cztery w Lidze Europy i cztery w Pucharze Francji. Owszem, w tych drugich rozgrywkach OM grało przeciw amatorom, ale i tak te bramki trzeba strzelić. Statystycznie nie wygląda więc to tak źle - argumentuje Francuz.
A co z opiniami, które niedawno się pojawiły? Że OM lepiej gra bez Milika niż z nim?
- Zmienił się system gry, całe przygotowania do sezonu odbyły się bez Arka, który leczył kontuzję. W związku z tym tak to może teraz wyglądać, ale wiemy jak klasowym piłkarzem jest Milik. Pamiętajmy, że niemal nikt nie wierzył, że on tu w ogóle przyjdzie. Ekonomicznie wydawało się to nie do zrobienia. Ale udało się. Teraz sytuacja po prostu jest taka, że Milik znów musi się nauczyć gry z partnerami, a oni z nim - dodaje.
Trzy cele do zrealizowania
Francuski dziennikarz podkreśla też, że Milik ma wciąż o co grać z OM. W tym momencie jego klub jest trzeci w tabeli, mając tyle samo punktów co drugie Nice (po 33). PSG odjechało już za daleko (46).
- OM walczy o miejsce na podium, czyli grę w Lidze Mistrzów. Pod to ustawiony jest cały budżet. Ale kuszące jest też wygranie Pucharu Francji, bo OM nie zdobyło tego trofeum od 1989 roku. A dlaczego nie powalczyć też o wygraną w Lidze Konferencji? Do tego wszystkiego gole Milika też będą potrzebne. Dlatego, choć w mercato wszystko zdarzyć się może, Arek według mnie zostanie w Marsylii co najmniej do lata - kończy Lamperti.
Jeden z najlepszych piłkarzy w historii futbolu w kontakcie z PZPN?!
Skandalista wraca do Ekstraklasy
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)