Tylu zwrotów akcji chyba nikt się nie spodziewał. Paulo Sousa dostał ofertę zarówno od Inernacionalu, jak i Flamengo. Postawił na ten drugi klub i żąda od PZPN zgody na odejście.
Do rozmowy Kuleszy z Sousą, o czym jako pierwszy poinformował Sebastian Staszewski z Interii, doszło w niedzielę.
Portugalczyk powiedział, że ma ofertę z jednego z najlepszych klubów świata i chce z niej skorzystać, bo taka szansa może się już nie powtórzyć.
W PZPN wyśmiano jego argument, bo, z całym szacunkiem dla Flamengo, ten klub aż tak wysoko w hierarchii światowych gigantów nie stoi.
Kulesza jest wściekły. Odmówił, argumentując, że bronił Sousę, gdy inni domagali się jego zwolnienia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: do rzutu wolnego podszedł... bramkarz. Zobacz, co z tego wyszło!
Sousa podał też PZPN absurdalny argument. Że… pewien cykl się zakończył i to dobry moment na zmianę. To jeszcze bardziej wyprowadziło z równowagi Kuleszę. W PZPN nie chcą odpuścić. Z jednej strony wiedzą, że z niewolnika nie ma pracownika, ale z drugiej mówią, żeby teraz to Sousa się martwił jak wyjść z tej sytuacji.
W związku podejrzewają, że Portugalczyk nie tyle dogadał się, ale już nawet "coś" podpisał z Flamengo, wyprowadzając przy okazji w pole Internacional. Problem dla polskiej kadry robi się jednak ogromny, bo przed barażem z Rosjanami odbędą się zaledwie trzy treningi. A to pokazuje skalę trudności przed nowym (?) szkoleniowcem.