Aleksandar Vuković ma legijne DNA

Newspix / Tomasz Folta / PressFocus / Na zdjęciu: Aleksandar Vuković
Newspix / Tomasz Folta / PressFocus / Na zdjęciu: Aleksandar Vuković

- Jeśli w klubie mówią o poszukiwaniu własnego DNA, o budowaniu charakteru Legii, to nie było lepszego kandydata niż Aleksandar Vuković. On jest uosobieniem tych cech, których klub poszukuje - mówi Cezary Kucharski, były kolega "Vuko" z drużyny.

- Vuko to dobry trener. Ma zadatki na bardzo dobrego - mówi Cezary Kucharski. Były kolega klubowy Aleksandara Vukovicia od tygodni apelował o ponowne zatrudnienie Serba na stanowisku trenera Legii Warszawa. Ostatecznie tak się stało. Aleksandar Vuković przywitał się ze stadionem przy Łazienkowskiej okazałym zwycięstwem.

Często w środowisku piłkarskim błędnie interpretowana jest zasada, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Co prawda Heraklit z Efezu miał zupełnie co innego na myśli, ale przyjęło się w futbolu, że oznacza to, iż nie wraca się do tego samego klubu.

Vuković trenerem Legii Warszawa jest już po raz czwarty, choć wcześniej dwukrotnie pracował na kilka chwil, żeby lepić dziury. Za pierwszym razem prowadził klub w jednym spotkaniu, potem w trzech, potem w 66. Teraz wiemy, że tego wyniku nie przebije, bo po wakacjach drużynę ma przejąć Marek Papszun.

ZOBACZ WIDEO: Jest na ustach całego świata. Co za gol!

Kilka lat temu, tuż po zwolnieniu z funkcji trenera Romeo Jozaka, Dariusz Mioduski pytany o ewentualną możliwość zatrudnienia "Vuko" odparł, że to serce, a Legii potrzebny jest umysł.

Było to mocno deprecjonujące dla szkoleniowca. Rok po tym zdarzeniu, w kwietniu 2019 roku, dostał już poważną szansę. Mioduski powiedział wtedy, że nie miał nic złego na myśli, a "Vuko" dojrzał już do tego, by łączyć serce i umysł.

- Jeśli ktoś zarzucił "Vuko", że nie ma wiedzy taktycznej, to go po prostu nie znał, miał słabe rozeznanie w sytuacji - uważa Kucharski.

Zmiana wizerunku

Oczywiście Vuković sam zbudował sobie taki wizerunek emocjonalnymi reakcjami. Słynny był choćby jego rajd od ławki rezerwowych aż do sektora kibiców Lecha po golu dla Legii w doliczonym czasie gry. Uznano to za prowokację. Potem były jeszcze przepychanki z pracownicą Lecha, która nazwała go frajerem po meczu w Poznaniu. Sam "Vuko" z czasem się wyciszył, zmienił wizerunek, tonował emocje.

Oczywiście serca odmówić mu nie można. Wiele lat temu, gdy "Vuko" był jeszcze piłkarzem, rozmawiałem z trenerem Jurijem Szatałowem. Opowiadał: - Moje możliwości były ograniczone. Mogłem krzyknąć, nawet rozbić coś w szatni. Ale wiedziałem, że to jest działanie krótkotrwałe. Trener jako człowiek z zewnątrz ma ograniczone pole manewru. Motywacja od wewnątrz - ze strony zawodników z autorytetem - nie ma granic. Proszę spojrzeć na Koronę Kielce. To niezły zespół, ma kilku wojowników. Ale gdy wyjmie się Vukovicia, przestaje istnieć - uważa.

Faktycznie po zakończeniu kariery przez Vukovicia Korona zaczęła dołować i przez kilka lat nie wróciła do ligowej czołówki. Zbigniew Małkowski, ówczesny bramkarz klubu, opowiadał: - Przez pół roku grał na środkach przeciwbólowych. Miał problemy z biodrem. Widzieliśmy, że się męczy, ale on uznał, że jest drużynie potrzebny. Nie zostawił nas w trudnym momencie. Utrzymaliśmy się w lidze. Czasem nie trzeba się nawet odzywać, żeby zdobyć szacunek.

Od początku taki był. Przyszedł do Legii w 2001 roku za czasów trenera Dragomira Okuki. Drużynie nie szło, niechęć kibiców była wycelowana w obcokrajowców.

- Zakończyliśmy słabo sezon i kolejny słabo rozpoczęliśmy. Uzbierało się 5 kolejnych porażek i dziennikarze pisali nawet, że to najsłabsza Legia w historii. W pewnym momencie gra zaskoczyła i zaczęliśmy wygrywać seriami. 20 kolejnych meczów bez porażki dało nam tytuł. "Vuko" miał w tym spory udział - mówi Kucharski, ówczesny kapitan drużyny. Razem z kolejnym sezonem seria meczów Legii bez porażki trwała 33 mecze.

Jak gra "Vuko"

- Pamiętam go na pierwszym treningu. Od razu pełne zaangażowanie, każdy wiedział, że to będzie zawodnik, jakiego potrzebujemy. Nie tylko waleczny, ale też świetnie zagrywający piłki do napastników. To też potem charakteryzowało Legię, gdy został trenerem. Napastnicy mają u niego co robić, dostają dużo piłek, mają okazje - mówi Kucharski.

Trudno jednoznacznie powiedzieć, jaki jest styl Vukovicia. Jesienią 2019 jego drużyna miała fantastyczną formę. Aż do wybuchu pandemii, w marcu 2020 roku wyraźnie prowadziła w tabeli, momentami deklasowała rywali. Zawodnicy grali dużo jeden na jednego, byli bardzo mobilni, drużynę charakteryzowała duża dawka improwizacji. Potem coś się załamało i Legia zaczęła grać schematycznie. Piłka na skrzydło i wrzutka.

- To jest mądrość, żeby skorzystać z piłkarzy takich jakimi dysponujesz. Teraz gdy "Vuko" przychodził, kibice narzekali, że będzie znowu tysiąc wrzutek. I co się okazało? Wszystkie cztery bramki padły z dośrodkowań. Jeśli masz takich zawodników, to to wykorzystaj. Aleksandar umie wykorzystać potencjał. "Vuko" buduje Legię na podobieństwo tego, jak my graliśmy. Byli zawodnicy, którzy potrafią kombinować, ale były też wrzutki i wykorzystanie wysokiego napastnika. Kibice za dużo oglądają Manchesteru City, Bayernu i myślą, że w Polsce da się stworzyć takie drużyny. Nie da się. A wrzutki? Lewandowski też strzela wiele bramek z dośrodkowań - zaznacza Kucharski.

Zarobił dla Legii fortunę

Kolejna nominacja "Vuko" wzbudziła mieszane uczucia, ale Kucharski mówi, żeby szukać plusów. - Aleksandar rozumie świetnie potrzeby i interes klubu. Myślę, że lepiej niż kibice i zarząd - mówi były agent Roberta Lewandowskiego.

Vuković wygrał tytuł mistrzowski, przy okazji wypromował kilku zawodników. Legia zarobiła fortunę na Radosławie Majeckim, Michale Karbowniku i kilku innych zawodnikach. Łącznie na transferach Legia w tym okresie zarobiła sporo ponad 20 milionów euro. Za spore pieniądze - między 1,6 a 2 mln euro - poszedł też Sandro Kulenović, choć według większości kibiców i ekspertów, był wart może 10 proc. tego. Vukoviciowi zarzucano, że wystawia zawodnika tylko po to, żeby go sprzedać. I że robi to pod naciskiem klubu.

- "Vuko" zbudował zawodnika i dzięki temu klub zarobił na nim spore pieniądze. Wielu innych trenerów po prostu odstawiłoby chłopaka. Jeśli ktoś myśli, że ktokolwiek mógł narzucić coś Vukoviciowi, jest w błędzie. To bardzo niezależny facet. Przy sprawie Kulenovicia pokazał, że umie przeciwstawić się opinii publicznej, że ma swój rozum - mówi Kucharski. - W ogóle nie bał się stawiać na młodych. Znalazł miejsce Karbownikowi takie jakie uważał za stosowne. Wszyscy, łącznie z jego agentem, mówili, że to środkowy pomocnik. A Aleksandar zrobił z niego najlepszego wahadłowego w lidze. A teraz postawił na młodego Ciepielę, zaufał mu, choć praktycznie go nie znał. I ten się odwdzięczył.

Powrót Vukovicia na ławkę trenerską na żywo oglądało około 7,7 tysiąca widzów. Wiara w legijnej społeczności mocno podupadła. Kucharski zauważa, że jeśli jest ktoś, kto mógłby przywrócić wiarę, to jest to właśnie "Vuko". - On jest tyle lat związany z Legią, jest prawdziwym legionistą. Jeśli Dariusz Mioduski mówi o budowaniu DNA Legii, o charakterze klubu, to "Vuko" jest po prostu idealny, on jest uosobieniem tego charakteru. Ja nie znam lepszej osoby - zaznacza Kucharski.

ZOBACZ Nowe obostrzenia na stadionach, wątpliwości eksperta

Źródło artykułu: