Adam Nawałka z dużymi sukcesami prowadził reprezentację Polski w latach 2013-2018. Pod wodzą trenera kadra awansowała na dwa duże turnieje: mistrzostwa Europy 2016 oraz mistrzostwa świata 2018. Awansu na dwa turnieje z rzędu nie wywalczył do tej pory żaden selekcjoner. Kibice reprezentacji pamiętają zwłaszcza świetne Euro we Francji w wykonaniu Biało-Czerwonych. Drużyna Nawałki osiągnęła historyczny wynik i awansowała do ćwierćfinału mistrzostw Europy - odpadła dopiero w rzutach karnych w meczu z Portugalią.
Nawałka obecnie obserwuje piłkę z boku, zbiera energię przed nowym wyzwaniem. Były selekcjoner w rozmowie z naszym portalem opowiada o Robercie Lewandowskim. Jak kapitan kadry piął się w górę i ma szansę na zdobycie Złotej Piłki.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jak współpracuje się z Robertem Lewandowskim?
Adam Nawałka: Im wyższy poziom zawodnika, tym współpraca lepsza, bardziej wydajna. Taki zawodnik rodzi się raz na... no właśnie, na ile lat? W spojrzeniu ogólnoświatowym mogę powiedzieć, że raz na dekadę lub dekady. Obecnie trudno nawet zestawić Roberta z kimś z piłki światowej, nie mówiąc już o Polsce. Trzeba umieścić Roberta na najwyższej międzynarodowej półce.
Pan się do tego przyczynił, uwalniając potencjał Lewandowskiego w reprezentacji. Za pana kadencji Robert w 40 meczach strzelił 37 bramek i miał 9 asyst. Od początku miał pan konkretny plan na Lewandowskiego?
Rolą trenera jest wykorzystanie potencjału zawodnika: zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. Przed objęciem drużyny narodowej należało przygotować strategię: samej gry zespołu, ale także wykorzystania potencjału piłkarzy. Już na wstępie mieliśmy pomysł na Roberta. Na pierwszej konferencji prasowej zaznaczyłem, że dla mnie jednym z najważniejszych zadań było, by Robert stał się zawodnikiem, który spełni oczekiwania wszystkich.
Przed pana zatrudnieniem zdarzało się nawet, że część polskich kibiców gwizdała na Lewandowskiego w czasie meczów kadry.
Pamiętam, że w tamtym okresie pojawiały się głosy dotyczące jego przydatności w drużynie, które mnie wręcz oburzały. Zarzucano Robertowi niską skuteczność, pojawiła się duża krytyka w stosunku do niego. Wiedzieliśmy, że uwolnienie potencjału Roberta da siłę reprezentacji Polski i z taką myślą obejmowałem kadrę.
Jak taki plan wdrożyć później w życie?
Przede wszystkim najważniejsze jest, by zawodnik czuł zaufanie. To niezwykle istotne, jeżeli chodzi o komfort prowadzenia każdego piłkarza. Gdy zawodnik czuje zaufanie, i to nawet w trudniejszych chwilach, później odpłaca to z nawiązką. Ta determinacja w działaniach na boisku i poza nim jest jeszcze większa.
Proszę przyznać szczerze: czy odchodząc z reprezentacji w 2018 roku, spodziewał się pan, że Lewandowski za kilka lat będzie jeszcze lepszy?
Gdy kończyłem współpracę z reprezentacją, to Robert, biorąc pod uwagę poziom międzynarodowy, był w najwyższej formie. Na pewno był najlepszą "9" na świecie. Okazało się, że są w nim jeszcze duże rezerwy, że potrafi wejść na jeszcze wyższy poziom. Zrobił olbrzymi krok do przodu. Uważam, że śmiało może konkurować z Leo Messim i Cristiano Ronaldo, a ostatnie dwa lata były w jego wykonaniu fantastyczne. To on wiedzie obecnie prym, jeżeli chodzi o piłkarza numer jeden na świecie.
I co ciekawe, Lewandowski jest przekonany, że to jeszcze nie koniec.
I takie nastawienie jest kluczowe. Energia, optymizm - to równie istotne elementy w drodze do sukcesu. Robert wie, że jeszcze wiele przed nim. Stawia sobie cały czas kolejne cele. Cały czas poszerza granice niemożliwości i czerpie z tego olbrzymią radość.
Z roku na rok widzimy, jak Robert poprawia swoje umiejętności. Dopracował rzuty karne, rzuty wolne, grę kombinacyjną. Miał to już wcześniej rozpisane w głowie?
Rozwija się w sposób harmonijny, do tego cały czas nabiera doświadczenia, co powoduje, że jego siła rośnie. Widzi w sobie dobre elementy, ale również pracuje nad tym, co może poprawić. Trening to proces, analiza i ciężka praca. Pod tym względem Robert jest niezwykle cierpliwy i potrafi przeprowadzić dobrą analizę. Co ważne - nie pracuje tylko nad jednym elementem.
Widzimy to w jego poruszaniu się po boisku, po tym jak panuje nad piłką. Widać też, że cały czas pracuje nad stałymi fragmentami gry. Do perfekcji opanował rzuty karne i dobrze wykonuje rzuty wolne. Cały czas doskonali drybling i również pod tym względem zrobił postęp. Nie wspominając już o jego swobodzie operowania piłką. To jest właśnie technika na najwyższym poziomie.
A cechy wrodzone?
Na pewno świetne warunki fizyczne jak na "9", szybkość reakcji, czytanie gry. To wszystko powoduje, że jest zawodnikiem niezwykle szybkim, wręcz niemożliwym do upilnowania przez obrońców.
Z taką genetyką trzeba się urodzić?
Muszą być pewne uwarunkowania genetyczne, ale przede wszystkim liczy się olbrzymia praca nad sobą. Ta systematyczność spowodowała, że Roberta omijały kontuzje w jego najlepszym okresie rozwoju. Przez 7-8 lat omijały go poważne kontuzje. To właśnie efekt przemyślanych ćwiczeń.
Nie można założyć sobie, że pracujemy tylko nad jednym elementem. Trening to praca nad wszystkimi aspektami. Widzimy to choćby po budowie ciała Roberta. Takich rzeczy nie da się uzyskać podczas 120 minut jednostki treningowej, gdzie ćwiczy 25 zawodników. To wszystko Robert zawdzięcza indywidualizacji treningu. Ćwiczy pod kątem przygotowania motorycznego: siły i dynamiki. Tak rodzi się gladiator.
Lewandowski to przede wszystkim gole, ale też wielki wpływ na grę zespołu. W reprezentacji, ale również w Bayernie Monachium.
Robert jest niezwykle skuteczny i trudno mu cokolwiek zarzucić, jeżeli chodzi o finalizację akcji. Natomiast to również najwyższy poziom, jeżeli chodzi o rozumienie gry w kontekście całego zespołu. Mam tu na myśli czytanie wydarzeń na boisku, zdolność przewidywania, ustawienie taktyczne i poruszanie się w ataku i w obronie. Świetnie wykorzystuje również przestrzeń na boisku w grze kombinacyjnej.
Korzystał pan ze wskazówek Lewandowskiego podczas pracy w reprezentacji?
Od samego początku dużo rozmawialiśmy, podobnie jak z innymi doświadczonymi zawodnikami. Zawsze ze sztabem przygotowywaliśmy strategię dotyczącą prowadzenia zawodników oraz taktykę samego meczu i braliśmy pod uwagę spojrzenie najbardziej doświadczonych graczy.
Nasze relacje były na takim poziomie, żeby Robert wiedział, co zamierzamy pokazać na boisku i w jaki sposób to zrobimy. Po to, by zespół mógł czerpać z niego jak najwięcej.
A obawia się pan o stan polskiej piłki, gdy Lewandowski zakończy karierę?
Odpowiem tak: cieszmy się nim. Przy narodzinach nie wolno myśleć o pogrzebie.
Robert dał przykład, jak można się rozwinąć i poprowadzić swoją karierę. To już jest doskonały przykład do naśladowania i młodzież może czerpać z tego garściami. Życie idzie do przodu i cały czas musimy myśleć o rozwoju zawodników.
Widzi pan na horyzoncie potencjalnych następców, wzrastających liderów?
W ostatnim okresie pojawiło się wielu zawodników na dobrym poziomie. Co ważne - posiadają jeszcze duże rezerwy i tylko od nich zależy, jak będą się dalej rozwijać. Na drugiego takiego zawodnika jak Robert na pewno trochę poczekamy, trzeba będzie zachować cierpliwość. Sam jestem ciekaw, które pokolenie "dożyje" takiego piłkarza. Myślmy jednak pozytywnie, bo piłka nożna to ciągły przypływ nowych zawodników.
W poniedziałek dowiemy się, czy Robert Lewandowski zdobędzie w tym roku Złotą Piłkę. Wierzy pan w takie rozstrzygnięcie?
Życzę mu tego z całego serca. Z pewnością Robertowi należy się ta wyjątkowa nagroda. W ostatnim okresie jest zawodnikiem, który zachwyca wszystkich swoimi umiejętnościami piłkarskimi. Wierzę, że tak będzie i wygra Złotą Piłkę. Inne rozwiązanie byłoby bardzo niesprawiedliwe.
Rośnie fala patologii w polskiej piłce. "Mnie grożono mafią"
Mateusz Skwierawski: Sousa co innego mówi publicznie, a co innego w szatni [OPINIA]
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać w nieskończoność. Jak on to zrobił?!