Na premierowe trafienie Lukas Podolskiego w PKO Ekstraklasie czekaliśmy dłużej niż na pierwszego gola Lionela Messiego w Ligue 1. Przełamanie przyszło w starciu Górnika Zabrze z Legią Warszawa (3:2). Były mistrz świata dobił strzał Jesusa Jimeneza. Nie była to efektowna bramka, ale to sprawa drugorzędna. Dla Podolskiego i Górnika najważniejsze, że w końcu wpisał się na ligową listę strzelców i może zmniejszy się fala krytyki w jego stronę.
Wybrał najlepszy moment na przełamanie. Trafił w polskim klasyku, Górnik zawsze mocniej mobilizował się na Legię. A szansa na to była wyborna, bo stołeczni są pogrążeni w głębokim kryzysie. Notują najgorsze serie od dziesięcioleci, okupują miejsce w strefie spadkowej. Można rzec, że to był moment z gatunku teraz albo nigdy.
- Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. W drugiej te pierwsze 20 minut paliła nam się d**a. Zostaliśmy w szatni. Na koniec mieliśmy parę sytuacji, by wyjść z kontry. Myślę, że w pierwszej połowie mogliśmy zamknąć ten mecz na 3:0. Liczą się te trzy punkty. Mamy trochę spokoju - mówił Podolski w programie "Liga + Extra".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: grał im na nosie, ale miał pecha. Ochroniarz był jak... gepard!
Nie musi strzelać jak maszyna
Tego spokoju w Zabrzu Podolski dotychczas nie miał. Górnik notował serię meczów bez zwycięstwa, a on sam zebrał masę krytyki za swoje występy, że brakuje mu jakości i nie daje zespołowi tego, co powinien. Oczekiwania wobec Podolskiego na początku sezonu były ogromne, ale nie spełniał ich nawet połowicznie. Zresztą były one przesadzone. To nie jest typ napastnika, który jest jak wino - im starszy, tym lepszy. W Japonii i Turcji strzelał ledwie kilka goli na sezon.
- Tak się może wydawać, że Lukas będzie strzelał po 15 czy 20 goli w sezonie. Ekstraklasa to nie jest jakościowo dobra liga, ale nie jest też łatwa. Każdy piłkarz, nawet ten najlepszy, musi mieć odpowiednich partnerów, z którymi będzie się rozumiał i dobrze funkcjonował na boisku - oceniał dla nas Maciej Żurawski.
Podobnie wypowiadał się Kazimierz Węgrzyn. - On jest chyba trochę zaskoczony, bo być może wydawało mu się, że w Ekstraklasie będzie łatwiej. Że przyjdzie do Górnika i będzie gwiazdą nie tylko z nazwiska, ale też na boisku. Okazuje się, że nie jest tak łatwo, bo rywale też się sprężają na niego - powiedział ekspert TVP Sport.
Podolski twierdzi za to, że nie potrzebuje strzelać jak rasowa "dziewiątka". Jest innym typem napastnika. - Nigdy nie byłem jak klasyczna "dziewiątka", co strzela 15-20 goli co sezon. Zawsze grałem dużo na lewej stronie, na "dziesiątce". To moja pozycja - skwitował dla stacji Canal +.
Sam też nie ukrywał, że potrzebuje więcej czasu na złapanie optymalnej formy fizycznej. Po drodze z treningów wyłączył go koronawirus. Na szczęście dla Górnika jest w stanie grać praktycznie cały mecz i z Legią zagrał tak, jak powinien. Pomagał innym, był aktywny w ataku, tworzył zagrożenie.
Agresywne wejścia są normalne?!
Obrywało się Podolskimu za agresywną grę. Większość komentujących grę Podolskiego uważała, że za faule w meczach z Wisłą Kraków i Wisłą Płock powinien zobaczyć czerwone kartki.
- To jest spowodowane frustracją. Podolski sam pewnie oczekiwał czegoś innego. Znając siebie, swoją jakość i możliwości, mógł oczekiwać, że będzie błyszczał. Zostało to brutalnie zweryfikowane i nie może się z tym pogodzić - komentował "Żuraw".
Podolski? Zdaje sobie sprawę, że ponosiły go emocje. Uważa jednak, że to naturalne, nie zasłużył na żadną czerwoną kartkę, dziennikarze się nie znają, eksperci mogą mieć swoje opinie, a on i tak będzie grał tak, jak czuje i może.
- Pan się chyba nie zna na piłce, albo nie ogląda pan piłki nożnej na całym świecie. Wiem, jak się gra i na boisku są emocje, są faule. Mam dwie żółte kartki i wiem, że to jest dla was temat. Każdy ma swoje zdanie i może powiedzieć, co chce - odpowiedział Krzysztofowi Marciniakowi.
Wyjątkowa postać
Podolski spełnił swoje marzenie o grze dla Górnika. Pomaga też klubowi jako marka. Sprawił, że za granicą przypomnieli sobie o drużynie z Zabrza, nazwa Górnik padała w mediach. W Niemczech interesują się sytuacją Podolskiego, zapraszają go do programów, na wywiady.
Jest postacią wyjątkową dla całej Ekstraklasy. Wielu chciałoby, żeby grał lepiej, on pewnie też. Nie ukrywa, że ma nadzieję, że strzeli więcej goli i wszystko w Zabrzu pójdzie ku lepszemu.
Pierwsza bramka to duża ulga dla niego, co było czuć w rozmowie dla Canal +. Skończą się pytania, dlaczego nie może strzelić. Gol z Legią doda mu pewności siebie, a w szerszej perspektywie powinien zaprocentować dla całej ofensywy Górnika Zabrze.
Czytaj też:
Kapitan Legii nie wytrzymał
Duże kontrowersje w Zabrzu