Trzecia w tabeli Pogoń Szczecin ma pięć punktów przewagi nad szóstym Śląskiem Wrocław. W razie powiększenia tej zaliczki o trzy punkty, kapitał Portowców stanie się pokaźny. Wrocławianie stoją z kolei przed szansą zbliżenia się do Pogoni w razie podbicia jej twierdzy.
- Śląsk strzelił cztery gole po dośrodkowaniach. Trzeba na niego uważać w początkowych 15 minutach. Grać kompaktowo i odpowiedzialnie. Na pewno Śląsk będzie czekać na jakikolwiek nasz błąd i jeżeli taki popełnimy, będzie potrafił go wykorzystać - mówi Kosta Runjaić, trener Pogoni.
- W Śląsku we wspaniałej formie jest Erik Exposito. Na pewno postara się nam jak najbardziej uprzykrzyć życie. Z Robertem Pichem poznaliśmy się w Kaiserslautern, ale nie pracowaliśmy wspólnie długo. Już wtedy był interesującym zawodnikiem, a w ekstraklasie wyrósł na wiodącego - dodaje Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rozklepali rywala, a potem... Kapitalna bramka piłkarza Realu Madryt!
Zgodnie z życzeniami Runjaicia, o których mówił po poprzednim meczu z Rakowem Cżestochowa (0:0), ma do dyspozycji większą liczbę piłkarzy. Po zakażeniu koronawirusem powrócili do treningów Luka Zahović, Mariusz Fornalczyk i Maciej Żurawski, a po kontuzjach Luis Mata oraz Kamil Grosicki.
- Mamy zadowalającą sytuację kadrową. Poza Alexandrem Gorgonem i Kacprem Smolińskim wszyscy inni są gotowi do grania. Dlatego część piłkarzy wysłaliśmy na mecz rezerw. Ozdrowieńcy mieli małe problemy z powrotem do rytmu treningowego, ale z dnia na dzień wyglądali coraz lepiej - raportuje Runjaić.
- Czuję, że przerwa reprezentacyjna nie wybiła nas z uderzenia. Drużyna solidnie pracowała na treningach, jest w wysokiej formie i chce to potwierdzić przed własnymi kibicami. Nasze analizy treningowe nie wskazują, że pracowaliśmy intensywniej niż we wcześniejszych przerwach reprezentacyjnych. Dozowanie obciążeń było odpowiednie - dodaje szkoleniowiec Pogoni.
Początek meczu przy Twardowskiego w niedzielę o godzinie 15.
Czytaj także: Klincz na górze PKO Ekstraklasy. Kosmiczne pudło w doliczonym czasie
Czytaj także: Początek meczu zaskoczył. Marek Papszun nie potrafił tego wytłumaczyć