Anna Woźniak: Rozmawialiśmy w Poznaniu po meczu z Wartą o twojej przyszłości w bramce KSZO…
Michał Wróbel: Wygląda na to, że ktoś tu wykrakał pewne rzeczy (śmiech). A tak na poważnie, to powiem szczerze, że po cichu liczyłem na to, że trener da mi szansę w spotkaniu z Dolcanem Ząbki.
Zaprezentowałeś się bardzo dobrze i chyba łatwo tego miejsca między słupkami nie oddasz?
- Oczywiście, że łatwo go nie oddam, bo po to trenuję, żeby grać na jak najwyższym poziomie. Jak już trener mi zaufał, to postaram się i jego i kibiców nie zawieść. Takie jest moje zadanie i będę się wywiązywał z niego jak najlepiej.
Jednak potyczka z Dolcanem nie była chyba łatwa, bo przed meczem z KSZO ekipa z Ząbek była w I lidze niepokonana.
- Powiedziałbym troszkę inaczej. Zagraliśmy bardzo dobre zawody z tyłu. Dolcan miał w całym spotkaniu praktycznie dwie klarowne sytuacje, które zdarzą się w każdym meczu i nie istotnie jakie drużyny ze sobą grają.
Luki spowodowane kontuzjami udało się w jakiś sposób zapełnić.
- Mieliśmy zdecydowanie więcej czasu, na to aby przygotować się do spotkania w Ostrowcu. Zupełnie inaczej wyglądało to przez Wartą, bo tam praktycznie w ostatniej chwili wypadło kilku chłopaków i nawet jednego treningu nie mieliśmy możliwości przeprowadzić w nowym ustawieniu.
Czyli dla nikogo nie była zaskoczeniem pozycja, na której zagrał w przeciwieństwie do meczu w Poznaniu?
- Sytuacja była zupełnie inna. Na Dolcan personalnie każdy był przygotowany do tego na jakiej zagra pozycji i to się sprawdziło. Grało nam się troszkę łatwiej mimo nieobecności zawodników z pierwszego składu.
KSZO pozostaje niepokonany na własnym stadionie od ponad 488 dni.
- Bardzo fajny rekord i oby było to choćby tysiąc dni. Najważniejsze, że dopisujemy do konta kolejne trzy oczka i awansujemy w I-ligowej tabeli.
Przed KSZO trudny wyjazd do Łodzi na mecz z jednym z faworytów ligi.
- Jedziemy na mecz z Widzewem i oczywiście postaramy się uzyskać tam jak najkorzystniejszy rezultat. Z pewnością łatwo nie będzie, ale jak w każdym spotkaniu powalczymy o punkty.