Ełkaesiacy muszą przede wszystkim podnieść się po wpadce z ubiegłej soboty, kiedy to zaledwie zremisowali z ostatnim w tabeli Górnikiem Polkowice (więcej TUTAJ). Przez ostatnie 20 minut tego spotkania grali w przewadze jednego zawodnika i... właśnie wtedy stracili gola na 1:1. To trzecia bramka z rzędu, która wpada ŁKS-owi po dośrodkowaniu.
- W meczu z Widzewem niestety straciliśmy bramki po stałych fragmentach gry, oprócz tego nie mieli sytuacji. Przede wszystkim pierwsza bramka bolała, bardziej niż druga, która padła po rykoszecie. On zmienił tę sytuację. Bramka Górnika Polkowice była sytuacją, którą mogliśmy przerwać o wiele wcześniej - był rożny po stronie przeciwnika, potem piłkę stracił Maksymilian Rozwandowicz, który chciał podać do Antonio Domingeuza i nie trafił - tłumaczył trener Kibu Vicuna.
- Analizowaliśmy mecz, jak zawsze. Nie zmieniam swojego zdania, które wyraziłem po meczu. Nasza gra była szarpana. Był moment, kiedy byliśmy lepsi, ale nie potrafiliśmy tego przełożyć na cały mecz i na wynik. Mieliśmy sytuacje do strzelenia drugiej bramki, ale nie zdobyliśmy jej, a w drugiej połowie nie już kontrolowaliśmy meczu - dodał Hiszpan.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
Szkoleniowiec ŁKS Łódź nadal ma problem z doborem składu ze względu na kontuzje. Z treningów wciąż wyłączony jest Michał Trąbka, a Jakub Tosik, Maksymilian Rozwandowicz, Maciej Dąbrowski i Adam Marciniak to piłkarze, których występ stoi pod znakiem zapytania. Minuty na boisku dostają za to powracający Samu Corral i Stipe Jurić.
- Sytuacja Juricia jest inna od Corrala. Stipe nie grał 3-4 tygodnie, a Samu 6 miesięcy. Hiszpan potrzebuje więcej czasu od drugiego, żeby być w pełni przygotowany. Bośniak wszedł w meczu z Górnikiem i zagrał też w dłuższym wymiarze czasowym z Zagłębiem, jest przygotowany do grania od początku. To, czy wyjdą, to już decyzja taktyczna - wyjaśnił Vicuna.
W trwającym sezonie Fortuna I Ligi można zaobserwować tendencję, że łodzianie znacznie lepiej prezentują się w starciach z rywalami z czołówki, a z tymi z dołu tabeli mają problemy.
- Mam nadzieję, że w piątek będziemy grać dobrze i osiągniemy dobry wynik, bo potrzebujemy tego. Rzeczywiście w tym sezonie lepiej idzie nam z drużynami z góry tabeli, taka jest nasza sytuacja, nasze realia. Odra Opole jest drużyną, która ostatnio dobrze punktuje, która również chce wejść do pierwszej szóstki. W tabeli dzieli nas tylko punkt - stwierdził szkoleniowiec biało-czerwono-białych.
- Odra Opole jest drużyną, która ma dobrą równowagę między piłkarzami doświadczonymi i tymi młodszymi. Posiadają zawodników z przeszłością w Ekstraklasie, jak Arkadiusz Piech czy Krzysztof Janus, który nie zagra z nami przez kartki. Dobrze grają wysokim pressingiem, mają szybkich piłkarzy na bokach, co pomaga w kontrataku - zdradził Vicuna.
Początek meczu w Opolu w piątek o godzinie 18:00.
Sprawdź również: Wielkie pucharowe rozczarowanie w Legnicy. "Chłopaki zalali się łzami"