Tuż przed meczem Bayernu Monachium z Benfiką Lizbona w Lidze Mistrzów Julian Nagelsmann został odizolowany od reszty zespołu z powodu objawów podobnych do przeziębienia. Wykonano również test na koronawirusa.
Mimo że szkoleniowiec zaszczepił się, wynik wyszedł pozytywny. Tym samym Nagelsmann trafił na izolację, wrócił do Monachium transportem medycznym i od kilku dni prowadzi Bayern z domu, do momentu aż otrzyma negatywny wynik testu.
Trener czuje się dobrze, nie dolega mu nic poważnego. Nie oznacza to jednak, że ostatnie dni w domu są dla niego odpoczynkiem. Najlepiej pokazuje to reakcja szkoleniowca na pytanie dziennikarza (podczas wtorkowej wideokonferencji), jak się czuje, gdy jego zespół gromi rywali także bez niego na ławce rezerwowych.
- To trochę brak szacunku, gdy mówi się, że zespół nie potrzebuje trenera - powiedział zirytowany Nagelsmann.
- Nie słucham muzyki, tylko przygotowuje zespół do kolejnych spotkań. Wykonuję taką samą pracę, tyle tylko że nie w klubie a w domu. Jedyna różnica jest taka, iż po meczu nie udzielam wywiadu jeden na jeden. Mam świetny sztab, z którym współpracuję od dłuższego czasu. Każdy wie, co ma robić - dodał Niemiec, a jego słowa cytuje portal sport.de.
W środowym meczu drugiej rundy Pucharu Niemiec, w którym Bayern na wyjeździe zagra z Borussią Moenchengladbach (o 20:45), Nagelsmanna zabraknie jeszcze na ławce rezerwowych gości. Drużynę trzeci raz z rzędu poprowadzi jego asystent Dino Toppmoeller.
Podczas izolacji Nagelsmanna Bayern rozgromił na wyjeździe Benficę Lizbona 4:0 w 3. kolejce Ligi Mistrzów. W takim samym stosunku, ale u siebie, pokonał również Hoffenheim w 9. serii spotkań Bundesligi.
Czytaj także:
"To wystarczająco pokazuje". Lewandowski dosadnie o Złotej Piłce
Bayern wytypował następcę Roberta Lewandowskiego! Kwota transferu zwala z nóg
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego