Przedziwna metamorfoza w derbach Turynu. Podwójna radość Szczęsnego

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ALESSANDRO DI MARCO / Na zdjęciu od prawej: Wojciech Szczęsny
PAP/EPA / ALESSANDRO DI MARCO / Na zdjęciu od prawej: Wojciech Szczęsny
zdjęcie autora artykułu

To nie była najlepsza wizytówka Serie A, ale w biało-czarnej części Turynu nikt nie będzie z tego powodu narzekał. Wojciech Szczęsny zachował czyste konto, a jego Juventus pokonał Torino.

Ten mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie oglądaliśmy bijących głową w mur gospodarzy, którzy mieli optyczną przewagę w pierwszej połowie, ale nie potrafili jej wykorzystać. Brakowało konkretów. Poza paroma próbami z dystansu nie działo się za wiele w okolicach bramki strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego. Polak musiał wykazać się w zasadzie raz, gdy efektownie obronił uderzenie Rolando Mandragory z trzydziestu metrów.

Juventus? Chwalić można go było wyłącznie za grę w defensywie. Prawdziwym szefem był Giorgio Chiellini, który stoczył całe mnóstwo pojedynków w powietrzu. Nie było na niego mocnych i m.in. dlatego gospodarze nie wskórali zbyt wiele z przodu i ograniczyli się głównie do prób z dalszej odległości.

Po przerwie obraz gry uległ dużej zmianie. To Juventus wziął się za cierpliwe rozgrywanie akcji i to goście stworzyli sobie pierwszą stuprocentową sytuację. Po dośrodkowaniu rezerwowego Juana Cuadrado z pięciu metrów główkował Alex Sandro, ale wyborną interwencją popisał się Vanja Milinković-Savić, który w pierwszej połowie praktycznie nie miał nic do roboty - rywale nie oddali do tego momentu ani jednego celnego strzału. Cuadrado wniósł sporo ożywienia, dosłownie po chwili oddał soczyste uderzenie zza pola karnego, jednak serbski bramkarz Torino ponownie spisał się bez zarzutów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0

W drugiej połowie na boisku pojawił się Karol Linetty, ale jego problem polegał na tym, że z biegiem rywalizacji Torino skupiało się coraz bardziej na defensywie i szanowaniu remisu niż walki za wszelką cenę o pełną pulę.

To musiało się zemścić i faktycznie się zemściło. Kluczowa dla losów rywalizacji okazała się 86. minuta, gdy Manuel Locatelli oddał precyzyjny strzał z szesnastu metrów, po którym piłka wpadła do siatki, odbijając się wcześniej od słupka. Choć Milinković-Savić ma potężny zasięg ramion, to nie był w stanie nic wskórać i trybuny zajmowane przez kibiców Juventusu wręcz eksplodowały z radości.

Torino FC - Juventus FC 0:1 (0:0) 0:1 Manuel Locatelli 86'

Składy:

Torino: Vanja Milinković-Savić - David Zima, Bremer, Ricardo Rodriguez - Wilfried Singo, Tommaso Pobega, Rolando Mandragora, Sasa Lukić (66' Karol Linetty), Josip Brekalo (84' Tomas Rincon), Ola Aina (65' Cristian Ansaldi) - Antonio Sanabria (77' Daniele Baselli).

Juventus: Wojciech Szczęsny - Danilo, Matthijs de Ligt, Giorgio Chiellini, Alex Sandro - Weston McKennie, Manuel Locatelli, Adrien Rabiot - Federico Chiesa (89' Kaio Jorge), Moise Kean (46' Juan Cuadrado), Federico Bernardeschi (80' Dejan Kulusevski).

Żółte kartki: Sanabria, Lukić, Mandragora (Torino) oraz Chiellini (Juventus).

Sędzia: Paolo Valeri.

# Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1
38
26
8
4
69:31
86
2
38
25
9
4
84:32
84
3
38
24
7
7
74:31
79
4
38
20
10
8
57:37
70
5
38
18
10
10
77:58
64
6
38
18
9
11
59:43
63
7
38
19
5
14
59:51
62
8
38
16
11
11
65:48
59
9
38
14
11
13
65:59
53
10
38
13
11
14
46:41
50
11
38
13
11
14
64:66
50
12
38
11
14
13
61:58
47
13
38
12
10
16
44:55
46
14
38
10
11
17
50:70
41
15
38
10
6
22
46:63
36
16
38
10
6
22
41:71
36
17
38
7
10
21
33:78
31
18
38
6
12
20
34:68
30
19
38
4
16
18
27:60
28
20
38
6
9
23
34:69
27

CZYTAJ TAKŻE: Niemieckie media chwalą Krzysztofa Piątka. "Joker w talii nie zawiódł" Lech Poznań w gazie! Demolka w hicie PKO Ekstraklasy

Źródło artykułu: