Po spotkaniu w Płocku, w szeregach Jagiellonii Białystok była spora złość. - Dostaliśmy bramkę w najmniej oczekiwanym momencie. Gdy wydawało się, że przejęliśmy kontrolę nad meczem i zaczęliśmy nieźle grać osiągając przewagę, po raz kolejny popełniliśmy błąd przy stałym fragmencie gry, co jest naszym największym mankamentem. Tak straciliśmy dwie bramki, a trzecia była błędem indywidualnym i nie ma co do tego wracać - powiedział Ireneusz Mamrot.
- Na pewno nie jestem zadowolony jak zareagował zespół po pierwszym straconym golu, nie można tak się zachowywać. 1:0 to wynik, który można spokojnie odrobić i zawiedliśmy. Nasza sytuacja robi się trudna i trzeba sobie to otwarcie powiedzieć. Nie można się tak zachowywać i udawać, że nic się nie dzieje. Jest problem i trzeba go jak najszybciej rozwiązać - dodał Mamrot.
W zespole z Białegostoku od pierwszych minut zagrało aż czterech młodzieżowców. - Jest rywalizacja i młodzi chłopcy naciskają. Uznałem, że powinni zagrać od początku. O meczu z Lechią mogę myśleć za chwilę, najważniejszy był dla mnie mecz z Wisłą Płock - przekazał trener.
Wisła Płock wygrywając u siebie, przegoniła Jagiellonię w tabeli. - Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa i z tego, że podtrzymujemy dobrą passę na naszym stadionie. Przewidywaliśmy, że będzie to trudny mecz. Jagiellonia zaskoczyła nas dużą liczbą zmian, mieli pomysł na rozmontowanie naszej organizacji gry i w przerwie dokonaliśmy korekty, która ułatwiła nam możliwość konstruowania odpowiednich akcji w ofensywie i przechyliła szalę meczu na naszą korzyść. Warte podkreślenia jest to, jak zespół był skoncentrowany i jak realizował wszystkie założenia. Zagraliśmy konsekwentnie, do ostatniej minuty i za to brawa. Wiedzieliśmy co chcemy grać i co mamy robić na boisku. To było widać w każdym aspekcie, każdy zasługuje na duże brawa - podkreślił trener Maciej Bartoszek.
Czytaj także:
Pogoń zrobiła prezent wrogowi
Fatalne zachowanie byłego reprezentanta Polski
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol