Choć Vladan Kovacević gra w Polsce ledwie od kilku miesięcy, to już wyrósł na czołowego bramkarza Ekstraklasy.
23-letni golkiper znakomicie broni na przykład rzuty karne, co udowodnił również w meczach Ligi Konferencji.
Można zatem śmiało stwierdzić, że Raków Częstochowa trafił w dziesiątkę z tym transferem. A jak do niego doszło?
O kulisach sprowadzenia tego gracza rozmawialiśmy z jego menedżerem, Franjo Vranjkoviciem, który reprezentuje również Nigeryjczyka Wilreda Ndidiego (Leicester City, wycena na transfermarkcie 60 mln euro), czy Issę Diopa (Francja/Senegal, West Ham, wycena 18 mln euro).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cudowne uderzenie z rzutu wolnego. Nie uwierzysz, kto strzelał
Pomogło promocyjne wideo
- Co do Vladana, to powiem tak… Jako że rynek Bośni i Hercegowiny wciąż nie jest wystarczająco atrakcyjny dla innych krajów, to musieliśmy wykonać dużo pracy, aby wypromować Kovacevicia, aby wzbudzić nim zainteresowanie innych klubów. Zrobiliśmy więc wideo z jego najlepszymi interwencjami i to mocno chwyciło. Kolejne kluby zaczęły wykazywać zainteresowanie Vladanem i sprawa nabrała impetu – mówi nam Franjo Vranjković.
Klip o którym mówi agent, trwa nieco ponad 9 minut. Zaczyna się od obrony rzutu karnego, czyli firmowego znaku bośniackiego bramkarza. Chwilę potem oglądamy jego fenomenalną interwencję po strzale z kilku metrów. W sumie pokazano kilkadziesiąt zagrań bramkarza w barwach Sarajewa i reprezentacji Bośni i Hercegowiny U21. Trzeba przyznać, że wiele tych interwencji było na światowym poziomie.
"Wiele klubów mogłoby się uczyć od Rakowa"
Największe zainteresowanie Vladanem było w trzech krajach.– Niemcy, Belgia i Polska, czyli właśnie Raków. Szybko znaleźliśmy wspólny język z ówczesnym dyrektorem sportowym Rakowa, Pawłem Tomczykiem. Dla nas błyskawicznie stało się jasne, że Raków szuka nowej „jedynki”. W rozmowach uczestniczył też trener bramkarzy Rakowa, Jarosław Tkocz. Z mojego punktu widzenia to były top negocjacje, jeśli chodzi o poziom. Wiele dużych klubów mogłoby się w tej kwestii od Rakowa uczyć. Niektóre zachowują się w rozmowach tak, jakby za wszelką cenę musiały „chronić” swoje pieniądze. A Raków wysłał nam jasny sygnał: chcemy się rozwijać, iść do przodu, potrzebujemy Vladana. I ta wizja nam odpowiadała - mówi menedżer.
Ten kto płaci, decyduje jaka muzyka jest grana
W wywiadzie dla Interii właściciel Rakowa, Michał Świerczewski, przyznał, że są już pierwsze zapytania o Vladana. – Właściciel ma prawo mówić co chce, to on płaci. A ten kto płaci ten decyduje „jaka muzyka jest grana”. Dla mnie i Vladana liczy się to, że trener jest zadowolony z mojego piłkarza. Natomiast z mojej strony byłoby nietaktowne mówić o ofertach zaledwie po dwóch miesiącach Vladana w Rakowie - zastrzega Vranjković.
Klauzula odejścia? Nie ma takiej potrzeby
Nie ma co jednak ukrywać, że popisy Vladana (nieoficjalnie mówi się, że Raków zapłacił za niego 500 tysięcy euro), zwłaszcza w pucharach, zwróciły uwagę. – Myślę, że w topowych pięciu ligach przyglądano się występom Rakowa w pucharach. I teraz wielu ekspertów zza granicy potrafi wymówić słowo „Częstochowa”, nie wiedząc przy tym być może gdzie to miasto leży. Będę bardzo szczęśliwy jeśli skauci z Europy Zachodniej będą przyjeżdżać na mecze Rakowa – przyznaje Vranjković.
Niech Raków splądruje skarbiec bogatych
Jeśli tak faktycznie będzie, to wielu z nich pojawi się na stadionie, aby oglądać właśnie Kovacevicia. A zatem pytanie podstawowe: czy piłkarz ma w kontrakcie klauzulę odstępnego? – Nie ma, nie widzieliśmy potrzeby, aby taki zapis wprowadzić do jego kontraktu. Jeśli nie pokazałby się z dobrej strony, nic by z tego nie było. Natomiast jeśli dalej będzie udowadniał swoją wartość, a Raków mocno przyczyni się do jego rozwoju, to działacze tego klubu mogą za niego żądać tyle, ile uważają za stosowne. Życzę właścicielowi, aby dostał jak najwięcej telefonów od bogatych klubów i żeby splądrował ich skarbiec – mówi obrazowo menedżer Kovacevicia.
Odejście zimą? Nie ma takich planów
Jeśli Kovacević utrzyma formę, to jego odejście będzie kwestią czasu. Ale czy już zimą? – Nie, transfer zimą ze sportowego punktu widzenia absolutnie nie jest planowany – zapewnia Vranjković. Wszystko wskazuje więc na to, że Kovacević spędzi w Rakowie co najmniej rok.