Przeprowadzka reprezentanta Polski do Japonii była sporym zaskoczeniem. Po mistrzostwach Europy 28-latek przeszedł z Piasta Gliwice do Nagoyi Grampus za dwa miliony euro.
12 sierpnia Jakub Świerczok zaliczył debiut w przegranym 0:2 starciu z Yokohamą Marinos. W ubiegłą niedzielę po raz pierwszy zagrał na domowym obiekcie Nagoyi. Toyota Stadium może pomieścić nawet 45 tys. widzów.
Podopieczni Massimo Ficcadentiego pokonali 1:0 Shonan Bellmare, a kadrowicz pojawił się na placu gry w 51. minucie. Lokalni kibice przygotowali specjalną oprawę dla nowego zawodnika. Na trybunach pojawiło się mnóstwo biało-czerwonych flag. Świerczok mógł czuć się jak w domu.
- Niewiele jeszcze wiem o tym kraju, chcę wiedzieć więcej. Japończycy są mili. Wszyscy zaangażowani w klub bardzo mnie wspierają. Myślę, że podjąłem właściwą decyzję. Chcę sprostać oczekiwaniom drużyny i pomóc, strzelając gole - mówił po swoim debiucie w Kraju Kwitnącej Wiśni (więcej TUTAJ).
Świerczok pojechał z reprezentacją na mistrzostwa Europy i zanotował jeden występ w fazie grupowej. Po transferze selekcjoner Paulo Sousa zrezygnował z niego. Napastnik nie został uwzględniony w kadrze na wrześniowe mecze eliminacyjne.
Czytaj także:
Liverpool czyha na Kyliana Mbappe. Brytyjczycy mają plan, jak pozyskać gwiazdę PSG
Grzegorz Krychowiak zaimponował nowemu trenerowi. "On wie lepiej"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi