[b]
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Bardziej zaskoczył pana transfer Leo Messiego czy awans Rakowa Częstochowa do kolejnej rundy Ligi Konferencji?[/b]
Sebastian Mila: Ja jeszcze odejścia Messiego nie przeżyłem... Jestem w trakcie. Transfer Leo złamał mi serce! Kibicuje Barcelonie od zawsze i nie mogę sobie tego wyobrazić. Na znak protestu nie kupię koszulki Barcelony z tego sezonu.
Ale strój PSG pan kupi.
Tak! Oczywiście z Messim. Nie mogę zrozumieć, jak można było wypuścić takiego zawodnika z klubu. To coś niewiarygodnego, będą tego żałować. No nic, doszedł mi dodatkowy mecz w weekend. Oprócz Barcelony będę też włączał na PSG i na pewno wybiorę się kilka razy na mecz PSG do Paryża.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)
Słyszę, że jednak się pan cieszy.
Bo ja lubię oglądać "dream teamy". A w Paryżu jest cudowny zespół. Z Donnarummą, Ramosem, Verattim, Mbappe, Neymarem, Messim. Chociaż przyznaje szczerze, że w dniu ogłoszenia transferu Messiego liczyłem jeszcze na jakiś zwrot. Oglądałem relacje hiszpańskich dziennikarzy spod domu Leo. Miałem nadzieję, że coś jeszcze wymyślą! Później zobaczyłem jego zdjęcia w koszulce PSG i łudziłem się, że to fake news. Messi zasłużył na pewno na lepsze pożegnanie. A poza tym uważam, że Barcelona zrobiła zbyt mało, by go zatrzymać.
No dobrze, ale wróćmy do Rakowa...
Jest o czym rozmawiać!
Raków sprawił dużą niespodziankę eliminując Rubin Kazań z eliminacji Ligi Konferencji.
Wydawało się, że zaliczkę powinni wypracować sobie w pierwszym meczu. Na pewno nie byli faworytem i do Kazania jechali jako "underdog". Na początku dobrze weszli w mecz, później dominował Rubin. Rosjanie operowali lepiej piłką, stwarzali sobie więcej sytuacji. Ale, co ważne, Raków przełamywał dominację rywala, wracał do gry. Pokazał w ten sposób swoją siłę dlatego pokonał Rubin.
A to nie byle jaka drużyna. W ostatnim sezonie Rubin zajął 4 miejsce w lidze, najwyższe od dziesięciu lat. Obecne rozgrywki rozpoczął od trzech wygranych.
I nie było widać dużej dysproporcji tak, jak na przykład w pierwszym meczu Legii z Dinamem w Zagrzebiu. Nikt nikogo nie przygniatał, dlatego po tym dwumeczu zacząłem wierzyć, że Raków awansuje do fazy grupowej.
W ostatniej rundzie eliminacji Raków zmierzy się z KAA Gent.
Jest szansa wyeliminować Belgów. W poprzedniej rundzie Gent męczył się z łotewską drużyną RFS. U siebie przegrywali 0:2 i odrobili na 2:2 w końcówce. A w drugim spotkaniu wygrali skromnie 1:0 zdobywając bramkę w 73. minucie. To też sygnał dla Rakowa, że przeciwnicy są do ugryzienia.
Podoba się panu sposób prowadzenia Rakowa?
To klub bardzo zdrowo zarządzany. Piją małymi łyżkami, i jest tam wielu ciekawych zawodników. Świetny bramkarz, Kovacević. Marcin Cebula robi na mnie wrażenie. Nie będę zdziwiony, jeżeli dostanie powołanie do reprezentacji. Łamie schemat, jest odważny i zdecydowany w tym co robi, do tego kreatywny. Mało jest takich piłkarzy w Polsce. Zresztą - trener Marek Papszun też świetnie się rozwija. Myślę, że kwestia kilku lat i będzie prowadził czołowy klub w lidze.
Może do Legii? Co pan powie o dwumeczu mistrzów Polski z Dinamem Zagrzeb w eliminacjach Ligi Mistrzów?
Dało się zrobić coś więcej. Po pierwszym meczu przepaść była duża, ale na drugie spotkanie trener Michniewicz świetnie przygotował zespół. Zepchnął Chorwatów do obrony i Dinamo nie było w stanie tego zmienić. Czego zabrakło? Więcej kreatywnych ludzi z przodu. Legia nie miała pomysłu, jak zaatakować Dinamo. Przydałoby się jeszcze takich dwóch gości jak Luquinias.
Ze Slavią Praga będzie Legii łatwiej?
Kurde, trudny mecz się szykuje. Na pewno Slavia nie jest gorsza niż Dinamo, a może nawet trochę lepsza? W zeszłym sezonie doszła do ćwierćfinału Ligi Europy, tak jak Dinamo. Nie będzie łatwo.
Co ze Śląskiem Wrocław? Ich porażka z Hapoelem Beer Szewa była bardzo bolesna (0:4).
Byłem przekonany, że gracze Śląska w Izraelu dopełnią formalności. Mieli mecz we Wrocławiu pod kontrolą, grali ładnie i byli lepsi. Podoba mi się styl Śląska, to ofensywnie usposobiony zespół. Wynik z Hapoelem bardzo mnie zaskoczył.
Widział się pan niedawno z trenerem Paulo Sousą przy okazji zgrupowania Talent Pro. W jakim nastroju był selekcjoner po nieudanym Euro 2020?
Mieliśmy okazję chwilę porozmawiać. Bez względu na to, jakie Sousa ma do tej pory wyniki, na mnie zrobił ogromne wrażenie. Wielka świadomość tego, gdzie są nasze minusy. Dostrzega wiele rzeczy, o których niby wiemy, ale nie do końca zdajemy sobie sprawę, czy są istotne. On to dostrzega i wyciąga wnioski. Facet pełen optymizmu, pracowity i pewny siebie. Uważam, że to bardzo dobry trener.
Ostatnio, gdy był pan na podobnym zgrupowaniu, to po jego zakończeniu pracę stracił selekcjoner Jerzy Brzęczek.
Ha! Mam nadzieję, że spotkanie ze mną nie jest jakimś pocałunkiem śmierci.
Zbliżają się mecze eliminacji MŚ 2022. Jak pan myśli, będzie lepiej?
Liczę, że tak. Spojrzałem na Euro na chłodno, porozmawiałem z kolegami z boiska, z byłymi piłkarzami czy selekcjonerem i stwierdzam, że popełniliśmy na mistrzostwach Europy za dużo błędów indywidualnych. To było kluczowe. Widać, że ta drużyna robi małe kroki do przodu. Uważam, że graliśmy na pewno lepiej, niż na mistrzostwach świata w Rosji w 2018 r. Nie chce pompować balonika, ale mam nadzieję, że będzie lepiej. Nawet we wrześniowym spotkaniu z Anglikami w Warszawie.
Przypomnę tylko, że mówimy o aktualnych wicemistrzach Europy.
Wiem, jak to brzmi, ale takie rzeczy się zdarzają. Z rywalami jak Hiszpania, Anglia, lub Niemcy wygrywa się raz na 10 meczów.
Panu kiedyś udało się pokonać Niemców - po raz pierwszy w historii.
Dokładnie do tego nawiązuje. Zależy to od wielu czynników, nawet tych najprostszych, jak dyspozycja dnia, szczęście. Kto wie? Nie mam jednak zbyt wygórowanych oczekiwań przed wrześniowymi spotkaniami. Na tle Albanii, Anglii czy później Węgier sprawdzimy, co nam dało Euro. Czy jesteśmy dalej, czy nie.
Dużo walki, mniej jakości. Liga Mistrzów nie dla Legii Warszawa
Legia Warszawa jednak nie sprzeda Chorwata? Pojawiły się komplikacje