Jakim cudem PSG stać na to wszystko?! Wyjaśniamy

Getty Images / Aurelien Meunier / Na zdjęciu: Nasser Al-Khelaifi (z lewej) i Neymar (z prawej)
Getty Images / Aurelien Meunier / Na zdjęciu: Nasser Al-Khelaifi (z lewej) i Neymar (z prawej)

PSG zatrudniło Leo Messiego i pokazało, że może pozwolić sobie na wszystko. Źródło finansowe klubu zdaje się być niewyczerpalne. Do Paryża ściągnięto plejadę gwiazd bez naruszania przepisów, ale wokół finansów jest sporo kontrowersji.

Przez skład Paris Saint-Germain od lat 90. przewinęło się sporo ciekawych i głośnych nazwisk, m.in. George Weah, Ronaldinho, David Beckham i Zlatan Ibrahimović. Szwed ustanawiał nowe rekordy klubowe pod względem liczby występów i liczby goli. Od dekady właściciele z Kataru wpompowali w utworzenie potęgi ponad 2 mld euro.

Mają za sobą ciemne karty przeszłości, ale udało im się stworzyć ze stolicy Francji atrakcyjny kierunek dla futbolowych gwiazd. To w Parku Książąt występuje dwóch najdroższych dziś piłkarzy świata: Neymar (222 mln euro) i Kylian Mbappe (180). Ponadto tego lata paryżanie ściągnęli kapitana Realu Madryt Sergio Ramosa, najlepszego piłkarza Euro 2020 Gianluigiego Donnarummę i wreszcie Lionela Messiego. Ich sen o budowie hegemona zaczyna się spełniać, a zatrudnienie być może najlepszego piłkarza wszech czasów pokazuje, że ich skarbiec nie ma dna, choć jest wokół niego sporo kontrowersji.

Państwowe pieniądze

PSG jest w rękach Qatar Sports Ivestments (QSI) od 2011 r. Wszystkim kieruje Nasser Al-Khelaifi jako prezydent klubu i dyrektor naczelny. Wokół funduszu i zarządzającego nim przez lata narosło sporo wątpliwości i pytań. Sam Al-Khelafi ma też ciemne karty przeszłości.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)

QSI, którym dowodzi, finansuje inwestycje w branży sportowej i rekreacyjnej na szczeblu krajowym i międzynarodowym. Współpracuje z katarskim komitetem olimpijskim. Jednak jest ściśle powiązane z rządem Kataru, a konkretniej ministerstwem finansów.

Jest spółką zależną od Qatar Investment Authority (QIA), czyli państwowego funduszu majątkowego. Powstał on w celu rozwoju krajowej gospodarki, ale jego struktury i procedury decyzyjne są uznawane za nieprzejrzyste. Premier i emir Kataru mają znaczący wpływ na decyzje, nawet jeśli nie zasiadają w zarządzie QIA.

Nieczysta karta

Al-Khelafi był za to członkiem rządu Kataru jako minister bez teki. Jest założycielem stacji beIN Sports Media Group, pełni funkcję prezesa katarskiej federacji tenisa i wiceprzewodniczącego azjatyckiej federacji. Sam w przeszłości był tenisistą, ale nie odniósł znaczących sukcesów.

W 2018 r. prezes PSG padł ofiarą cyberataku. Podejrzewano, że ma to związek z napiętymi relacjami Kataru z Arabią Saudyjską, a Al-Khelafi to wpływowy człowiek. W 2019 r. oskarżano go o korupcję. Miał zapłacić aż 3,5 mln dol. Lamine'owi Diackowi, byłemu prezydentowi IAAF (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych) w zamian za przyznanie Dosze, stolicy Kataru, praw organizacji mistrzostw świata w lekkiej atletyce w 2017 r. Wtedy imprezę organizował Londyn, Doha była gospodarzem dwa lata później.

W 2020 r. też wyszły na jaw zarzuty korupcyjne wobec niego. Miał manipulować przy dystrybucji praw medialnych do sportowych wydarzeń i podżegać byłego sekretarza generalnego FIFA Jerome'a Valcke'a do "poważnego przestępstwa niegospodarności".

"Valcke otrzymał zwrot zaliczki w wysokości 500 tys. euro, którą przekazał osobie trzeciej przy zakupie willi na Sardynii, po tym jak Al-Khelaifi kupił willę zamiast niego. Następnie Valcke otrzymał od Al-Khelafiego wyłączne prawo do korzystania z willi na okres 18 miesięcy bez konieczności płacenia czynszu o szacunkowej wartości od 900 tys. do 1,8 mln euro" - oświadczyło w lutym zeszłego roku Biuro Prokuratora Generalnego Szwajcarii.

Ułatwienia w FFP

Pandemia koronawirusa spowodowała spore straty finansowe w świecie futbolu, ale mimo to giganci dalej mogą wydawać ogromne pieniądze na transfery. Cały czas działają z zasadami Finansowego Fair Play, które zostały zmienione na ich korzyść.

Aby ułatwić klubom działanie na rynku transferowym w trakcie pandemii, UEFA wprowadziła zmiany systemu księgowania przychodów oraz wydatków. Przesunięto termin przekazania wszystkich informacji o aktualnym stanie finansów z 30 czerwca na 31 lipca.

Ułatwieniem są też zmiany przy raportach dotyczących progu rentowności. Pozwolono na uwzględnienie strat, które wynikają z pandemii. Dany podmiot oblicza próg rentowności na zasadzie przewidywanych dochodów i późniejszej różnicy wynikającej z braku realizacji jakiegoś celu.

Sprawozdanie za rok rachunkowy 2019 będzie podstawą do oceny lat rachunkowych 2020 i 2021. Przewidywane średnie przychody nie mogą być niższe od przedstawionych w poprzednim raporcie. Ma to ułatwić przewidywanie aktualnego progu rentowności. Klub może uwzględnić w raporcie umowę zawartą przed pandemią, która podniesie jego zyski. Wtedy otrzymuje automatycznie prawo do podania wyższej wartości przewidywanych przychodów.

Na tym skorzystało PSG, które w 2019 r. rozpoczęło współpracę z firmą Nike. Klub otrzymuje co sezon kwotę 75 mln euro. Taka suma może zostać uwzględniona przy obliczaniu przyszłego progu rentowności.

Paryż ma też to szczęście, że za nieprzestrzeganie FFP ma nie być karany. Jak podaje portal cuatro.com, UEFA będzie przymykała oko na działania PSG do 2023 r.

Czytaj też:
Nie zatrzymał Messiego. Co z Laportą?
Messi w PSG? Więcej niż futbol

Komentarze (0)