Czesław Michniewicz oburzony postawą piłkarzy. "Wyciągniemy konsekwencje"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
zdjęcie autora artykułu

Legia Warszawa przegrała z Radomiakiem Radom 1:3, prezentując się słabo przez cały mecz. Legioniści kończyli go w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach. - Nie pozwolimy, by w ten sposób osłabiać drużynę - grzmiał trener Czesław Michniewicz.

W zespole Legii Warszawa nikt nie zamierza zakłamywać rzeczywistości. Stołeczny zespół zagrał w Radomiu przeciętnie, by nie powiedzieć bardzo słabo i zasłużenie przegrał 1:3.

- Przegraliśmy bardzo ważny mecz. Przegraliśmy zasłużenie. Zagraliśmy słabe spotkanie, a na dodatek jeszcze sami siebie osłabiliśmy i w kluczowych momentach otrzymaliśmy dwie czerwone kartki. Nie widziałem tych sytuacji, ale skoro VAR interweniował, to te kartki musiały być zasłużone - mówił po meczu zdenerwowany trener Czesław Michniewicz.

Legioniści kończyli mecz w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach. Najpierw boisko opuścić musiał Filip Mladenović, a następnie Josue Pesqueira. Obaj zawodnicy gości uderzyli w twarz swoich rywali. Początkowo sędzia Jarosław Przybył nie zauważył tych przewinień, natomiast po obejrzeniu powtórek wątpliwości nie miał już żadnych i odesłał piłkarzy Legii do szatni.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi

- Martwi mnie przegrana, ale jeszcze bardziej martwi mnie zachowanie zawodników i to, że nie potrafimy nad sobą panować. Takie zachowanie jest nieakceptowalne i na pewno wyciągniemy konsekwencje. Nie pozwolimy, by w ten sposób osłabiać drużynę. I to bez względu na to, kto się w ten sposób zachował - podkreślał trener Michniewicz.

- Pierwsza połowa była wyrównana. Poza stałymi fragmentami niewiele się działo z jednej i drugiej strony. Po przerwie szybko straciliśmy gola, ale mieliśmy jeszcze bardzo dużo czasu, by wygrać. Tak się jednak nie stało. Najpierw czerwona kartka dla Mladenovicia, później bramka dla nas na 1:2. Było sporo czasu, aby powalczyć o korzystny wynik. Można było nawet wygrać. I pojawiła się czerwona kartka dla Josue po zamieszaniu. Mecz całkowicie wymknął nam się spod kontroli. To była gra w dwa ognie, w jedną i drugą stronę. Radomiak mógł wcześniej strzelić nam trzeciego gola - podsumował spotkanie trener Michniewicz.

CZYTAJ TAKŻE: Wisła Kraków dwa razy goniła i dogoniła. Nieciecza może sobie pluć w brodę PKO Ekstraklasa. Stal Mielec grała, Piast Gliwice zdobywał bramki

Źródło artykułu: