Po pierwszym spotkaniu Legia Warszawa ma jednobramkową przewagę w dwumeczu nad Florą. Wszystko za sprawą Rafaela Lopesa, który trafił do siatki rywali w doliczonym czasie gry. Jednak to prowadzenie może okazać się kruche w Tallinie.
Flora swoją ostatnią, krajową porażkę poniosła 22 maja z FCI Levadią w ramach finału Pucharu Estonii. Od tego czasu rywale Legii nie przegrali ani jednego spotkania w rodzimych rozgrywkach.
- Po pierwszym meczu wiemy, że Flora to bardzo dobra drużyna i musimy być uważni. Sztab właściwie nas do tej konfrontacji przygotował - powiedział na konferencji prasowej Lopes, zawodnik Legii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Podolski odwiedził wyjątkową fankę. Kibicuje Górnikowi od... 1948 roku
W estońskiej Meistriliidze Flora zajmuje drugie miejsce, tracąc zaledwie cztery punkty do pierwszej Levadii. Flora jednak ma do rozegrania dwa zaległe spotkania. Rozgrywki są aktualnie na etapie 18. kolejki, której mecze zostaną rozegrane 30 lipca.
Przed Legią trudne spotkanie. Wojskowi zagrają na wyjeździe, a Flora bardzo dobrze czuje się na własnym obiekcie. Kibiców Legii martwić może fakt, że Estończycy byli niezwykle groźni już w Warszawie.
Legia nie będzie mogła liczyć m.in. na Bartosza Kapustkę, a to za sprawą doznanej kontuzji podczas celebrowania strzelonej przez siebie bramki. Z kolei pod znakiem zapytania stoi występ Bartosza Slisza, który nie trenował ostatnio z drużyną.
Pierwszy gwizdek w meczu rewanżowym drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów już 27 lipca o godzinie 18:00.
Kolejny transfer Rakowa Częstochowa! Piłkarze z tego kraju rzadko trafiają do PKO Ekstraklasy
Oficjalnie. Znany napastnik w Hercie Berlin. Krzysztof Piątek straci miejsce w składzie?