Kacper Kozłowski był zmiennikiem trenera Kosty Runjaicia w wygranym 2:0 meczu z Górnikiem Zabrze. Niemiec zwracał uwagę już kilka dni wcześniej, że musi rozsądnie dozować obciążenia młodzieżowcowi i oszczędził go przed rewanżem z NK Osijek w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Kozłowski nie potrzebował nawet pół minuty na strzelenie gola po wejściu z ławki rezerwowych. Na dodatek efektownego.
Kozłowski dostał podanie od Sebastiana Kowalczyka, wkręcił w ziemię Roberta Dadoka, później jeszcze nawinął trzech niezdecydowanych zabrzan i strzelił w okienko bramki Grzegorza Sandomierskiego. Bramkarz Górnika nawet nie ruszył w kierunku piłki.
- Cieszę się, że ten mecz rozpocząłem na ławce. To poskutkowało golem zaraz po wejściu. To jedna z ładniejszych bramek w mojej karierze, która trwa mniej więcej sześć lat i byłem z niej bardzo zadowolony - mówi Kacper Kozłowski w rozmowie z Canal+Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjął piłkę na własnej połowie, a potem... Coś nieprawdopodobnego!
- Dużą rolę odgrywa doświadczenie, którego nabieram - mówi młodzieżowiec, którego w poprzednim tygodniu oglądał z trybun Paulo Sousa, selekcjoner reprezentacji Polski. Uczestnik Euro 2020 pracuje na kolejne powołania do zespołu narodowego i zamierza być w tym sezonie wiodącym piłkarzem w PKO Ekstraklasie.
- Mam nadzieję, że Pogoń będzie rozdawać karty w tym sezonie. Za nami dopiero jeden mecz, ale czuję, że to będzie dobry sezon. Na razie lecimy na rewanż z NK Osijek w pucharach. Nie zwracamy uwagi na regulamin, czy bramki wyjazdowe są liczone podwójnie czy nie. Chcemy awansować i jedziemy po zwycięstwo - zapowiada Kozłowski.
Mecz w Osijeku w czwartek o godzinie 21.
Czytaj także: Pogoń Szczecin bez kompleksów i zaliczki
Czytaj także: Lech Poznań zawiódł już na starcie sezonu