Przemysław Cecherz (trener Stali Stalowa Wola: Chciałbym pogratulować trenerowi Dariuszowi Kubickiego wywalczenia trzech punktów. Jestem zdenerwowany po tym pojedynku i myślę, że każdy by był. Ciężko mi cokolwiek oceniać. Chłopcy na pewno dali z siebie wszystko. Stworzyliśmy mnóstwo sytuacji ofensywnych, bardzo ładne akcje oskrzydlające. Oddaliśmy dużo strzałów, ale wspaniale spisywał się Przemysław Mierzwa. Myślę, że byliśmy co najmniej równorzędnym przeciwnikiem. W drugiej połowie inicjatywa należała do nas. Wisła skupiła się raczej na bronieniu wyniku i wyprowadzaniu kontrataków. Mogę tylko powiedzieć, że żałuję, bo przynajmniej z punktem powinniśmy z Płocka wrócić. Troszeczkę mam pretensje do pana sędziego, bo doskonale sędziował całe spotkanie, ale uważam, że na końcu brakło mu trochę odwagi, bo wszyscy z boku widzieliśmy, że zawodnik był ciągnięty za koszulkę i sprowadzony do ziemi. Uważam, że gdyby ta sytuacja nastąpiła wcześniej to sędzia zdecydowałby się gwizdnąć. W 93. minucie po prostu się przestraszył. Szkoda.
Dariusz Kubicki (trener Wisły Płock: To było ciężkie spotkanie. Przestrzegałem o tym zawodników. Zespół Stali nie jest tak słaby jakby wskazywało to miejsce w tabeli, ma niezłych zawodników. Cieszę się, że byliśmy w stanie udowodnić swoją wyższość przy strzelaniu tej jednej bramki. Zresztą Bartek Wiśniewski długo czekał na swoją szansę. W sobotę ją dostał troszeczkę na nietypowej pozycji. Później, tak jak zauważył trener Cecherz, zależało nam, żeby przede wszystkim nie stracić bramki. To było priorytetem, bo wiele takich spotkań prowadziłem, gdzie chciałem strzelić drugą bramkę i przegrywałem. Najważniejsze było, aby nie stracić gola i wywalczyć komplet punktów. Teraz mamy tydzień przerwy, będziemy się spokojnie przygotowywali do następnego meczu ligowego. W międzyczasie jest Puchar Polski.
Krzysztof Trela (piłkarz Stali Stalowa Wola: Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, po trzy punkty. Do straty bramki realizowaliśmy zadania taktyczne. Po jej stracie zeszło z nas powietrze. Goniliśmy wynik. W drugiej połowie Wisła nie grała już tego, co po strzeleniu bramki. Wiadomo, musieliśmy się odkryć, chcieliśmy zaatakować. Były ku temu okazje. Najlepsza chyba w 93. minucie, kiedy sędzia nie podyktował ewidentnego rzutu karnego. Można powiedzieć, że mobilizacja i przygotowanie jest w najlepszym porządku - nie potrafimy po prostu strzelać bramek.
Tomasz Wietecha (piłkarz Stali Stalowa Wola): Wydaje mi się, że nie zasłużyliśmy na porażkę. Stworzyliśmy parę sytuacji. Myślę, że był to niezły mecz w naszym wykonaniu, ale za piękno nikt punktów nie daje i nadal pozostajemy z jednym oczkiem. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu też nie była najgorsza. Pięć minut po stracie bramki jakoś siedliśmy, wcześniej też nie wyglądało to najgorzej.
Łukasz Masłowski (piłkarz Wisły Płock): Wydaje mi się, że nie było rzutu karnego. Sędzia był blisko i nie gwizdnął. Na pewno była to kontrowersyjna sytuacja, aczkolwiek z mojej perspektywy nie było rzutu karnego. Bardzo chcieliśmy to spotkanie wygrać i je wygraliśmy. Zależało nam na zwycięstwie, chcieliśmy podtrzymać passę z poprzedniego spotkania. Uważam, że woli walki i zaangażowania nie zabrakło. Po prostu my byliśmy o tą jedną bramkę lepsi. Musieliśmy wymęczyć i wybiegać to zwycięstwo.
Sławomir Jarczyk (piłkarz Wisły Płock): Ciężko było wygrać ze Stalą Stalowa Wola. My ostatnio wygraliśmy z drużyną, która co prawda miała zero punktów, ale Górnik Łęczna wielu zrzucało do puli drużyn, które mają walczyć o awans. My tam gładziutko wygraliśmy po bardzo fajnej grze, gdzie ten wynik mógł być jeszcze bardziej okazały. Jesteśmy z tego zwycięstwa podwójnie zadowoleni, bo po nieładnej dla oka grze potrafiliśmy zdobyć trzy punkty.